sobota, 23 stycznia 2016

Doniesienia z frontu – Dla podniesienia morale (235)

Żeby ciągle nie narzekać i podnieść morale, przytoczę dowcip jaki opowiedział mi swoją łamaną angielszczyzną Herbert (Niemiec). Nie wiem czy wszystko poprawnie zrozumiałem, ale co tam.
Biedny uchodźca dociera w końcu do Niemiec, cały ucieszony bo już mu się trochę adidasy przybrudziły i iPhona musi doładować. Szczęśliwi Niemcy przyjmują go z kwiatami w punkcie obsługi emigrantów. Po błyskawicznym załatwieniu wszystkich formalności mówią mu, że ma jeszcze trzy dowolne życzenia.
Pomyślał i ponieważ zasiłek wynosi tylko 1300 euro zażyczył sobie duuuuużo pieniędzy. Tak żeby już nigdy w życiu nie musiał się o nie martwić. Ok, podjeżdża ciężarówka wypełniona banknotami.
Drugie życzenie – chciałbym mieć ogromny dom z ogrodem i basenem, tak żeby cała moja rodzina się tam zmieściła. Wszystkie cztery żony, pewnie z trzydzieścioro dzieci, rodzice, kuzyni, ich rodzice, ich dzieci, ich kuzyni, ….
Nie ma sprawy – urząd oferuje mu przepiękną posiadłość.
Zostało jeszcze trzecie życzenie. Żeby dopełnić szczęścia życzę sobie być Niemcem – mówi imigrant. Nie ma sprawy, oto obywatelstwo, paszport.
W tym momencie ciężarówka odjeżdża, a akt własności domu mu zabierają. Jak to tak? Dlaczego? - pyta imigrant.
Teraz jesteś Niemcem, więc sam musisz na wszystko zapracować.
To na tyle. Żart mogłem zacytować, ale to co mówią Niemcy o Angeli nie będę. Jeszcze jakieś dziecko przeczyta, a to same bluzgi.
Wracając do rzeczywistości. Jest sobota w nocy, pracuję od wtorku i nadal zajmuję się tylko i wyłącznie „odszczurzaniem”. Wyrzuciłem dwa wiadra samych leków. Zostawiłem tylko te z aktualną datą ważności. Czyszczę, myję, sprzątam, przywożę wodę, wywożę śmieci i tak w kółko. Wszystkie wyroby żywnościowe typu kasze, mąki, makarony itp. uległy zarobaczeniu. Nauka na przyszłość – torebki z zipem nie powstrzymują robactwa. W każdej stworzył się mały, robaczany mikrokosmos.
Myślałem, że poświęcę na to ze trzy dni, a w poniedziałek wieczorem będzie równy tydzień i chyba nie zrobię wszystkiego. Dopiero zacząłem zauważać drobną zmianę w wyglądzie łódki.
Odnalazł się jeden z małych inwerterów. Złodzieje musieli mieć mnóstwo czasu no bo odkręcenie telewizora, wybranie co do jednego wszystkich narzędzi, odkurzacza, właściwie wyczyszczenie ze wszystkiego co posiadało wartość musiało trochę zająć.
Nie dali rady wyciągnąć przez właz dużego inwertera (ja też bym nie dał rady go podnieść nad siebie) i całe szczęście bo nie jest mój. Odcięli nawet pompę zenzową, ale też jej nie zabrali. Zresztą kilka rzeczy leżało na wierzchu, jakby przygotowane do zabrania. Musieli zostawić gdy Shaun ich wystraszył.
Ogłaszam wszędzie, że chcę kupić ponton i czekam na efekty. Powoli coś się wykluwa, ale cena jeszcze jest trochę wysoka.
Dzisiaj kupiłem małą, używaną wyrzynarkę Black&Decker KS700PE. Trochę delikatna, ale za zgrzewkę piwa, czyli jakieś 75 złotych, może być.

Plan jest taki, że po wysprzątaniu zacznę uzupełniać braki w sprzęcie. Później zacznie się praca. Na początek kończenie siedzisk i reszty mebli w mesie, później cieknący pokład, sterowanie hydrauliczne, łożysko na wale i inne sprawy, o części których jeszcze pewnie nawet nie wiem.

3 komentarze:

  1. I życie toczy się dalej.Nie ma to jak dobry plan ,więc do dzieła .Będziemy ci kibicować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam kibicować. Jakaś pomoc by się przydała ;-)

      Usuń
  2. Nie martw sie Tomek.
    Niech twoja ciezka prace Pan Bog ci w dzieciach wynagrodzi.

    OdpowiedzUsuń