Jak
się okazuje największy problem mam z przemieszczaniem się z łodzi
na ląd i z powrotem. Utrudnia to zakupy i załatwienie czegokolwiek.
Nawet internet i porządny prysznic zależy od pogody. Przy trochę
silniejszym wietrze mam trudności by gdziekolwiek dopłynąć.
Ponton jest lekki i zachowuje się jak latawiec, czasami wiatr
podrywa dziób do góry. Jeżeli ja się zamoczę to ok, ale komputer
i dokumenty to już gorsza sprawa. To samo z falą. Wiosłowanie
moimi krótkimi wiosełkami gdy mnie trzepie na prawo i lewo nie
idzie najsprawniej. Zacząłem rozglądać się za pontonem i
silnikiem, ale ceny w porównaniu do oferty są zaporowe. Za byle
złom miejscowi chcą sporej kasy.
Następnym
problemem jest kibel. Był z nim problem już przed wyjazdem, ale nie
wystarczyło czasu by się nim zająć. Przypuszczam, że pękła
membrana w pompie elektrycznej i szukam jej od przyjazdu, ale bez
skutku. Nie wiem gdzie są wciśnięte, a nie chcę rozgrzebywać
wszystkiego jeżeli nie jestem pewien, że nie skończę. Złodzieje
nie ukradli przecież kilku gum, bo na co im to? Na ten moment mam
jeden kibel niedziałający, a drugi zawalony jakimiś śmieciami. Na
przykład znalazłem już kilka toreb pełnych toreb. Ciekawe w jakim
celu były kolekcjonowane?
Zaczynam
też martwić się o komputer. Naprawa/czyszczenie zrobione przed
wyjazdem pomogły tylko na tydzień. Gdy chcę wejść w ustawienia
od razu się zawiesza. Na dodatek nie działa skype. Jakaś
aktualizacja wszystko pozmieniała i zrobił się problem. Mam tylko
nadzieję, że wytrzyma w tym stanie do powrotu do Polski.
Nie
ma co myśleć, czas zjeść musli i brać się za robotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz