piątek, 24 lutego 2017

Prawie ogarnięte (294)

Minęło pięć dni od przyjazdu i dopiero teraz łódka jest jako tako ogarnięta. Oczywiście utrudnienia z silnikiem i wyjazd do PoS zrobiły swoje. Silnik co prawda nadal jeszcze nie jest na pontonie, ale mam nadzieję, że jutro, być może ..... nie chcę zapeszać.
Wczoraj wybrałem się do stolicy by kupić cięgła do przepustnicy. Pomimo przerażenia w pierwszym momencie, bo obsługa sprawiała wrażenie, jakby przyszła na zastępstwo z mięsnego, udało mi się je kupić. 3 sztuki, bo 2 muszę zamontować, a jedną wziąłem na zapas. Powodem była też cena, bo zapłaciłem za całość 205 TT$, a w warsztacie w Chaguaramas kutas, tak napiszę to jeszcze raz KUTAS Jonathan, chciał za 1 sztukę 500 TT$.
Niestety pech dotknął mnie na koniec. Przypadkowo spotkałem Dave'a i ten zaproponował bym skorzystał z jego warsztatu i wydłubał stare, skorodowane, zapieczone w dźwigni/ramieniu (jak to nazwać?) kawałki linki. Tak bardzo chciał mi pomóc, że sam się wziął za robotę i uspokajając mnie przez cały czas, że wie co robi, przewiercił na wylot otwór, który powinien mieć dwie średnice. Dzisiejszy dzień spędziłem właśnie na naprawianiu tego "drobnego błędu". Jutro się wszystko okaże.

Dzisiaj jednak jest wielki dzień. Udało mi się uruchomić kuchnię i zjadłem pierwszy ciepły posiłek na Orionie. Oczywiście była to "niezatapialna" chińska zupka. Coś było nie tak i musiałem rozkręcić i wyczyścić ..... no to ustrojstwo, które montuje się pomiędzy butlą a kuchenką.

Jeszcze coś - dotarł na TT Krzysiek Muzyka z załogą. Obiecał wpaść wieczorem, ale jak do tej pory nie dotarł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz