Niechcący
Panią Annę „wmieszałem”, ale bez złych intencji. Jak wczoraj
wyszedłem z internet room od razu zorientowałem się, że jest
gorzej. Dym szczypał w oczy i drapał w gardle. Myślałem –
trochę dalej od brzegu będzie lepiej. Nie było. Zamknąłem się w
łódce, pozamykałem włazy, ale niewiele to pomogło. Flauta i
jakaś jakby przyducha. Kiepsko się oddychało. Przecież to dziadostwo
jest toksyczne, ale bimbos z rządu TT niewiele sobie z tego robią.
Rano,
z wiatrem sytuacja się poprawiła. Przynajmniej w zatoce. Później
przyszedł solidny deszcz i dymu nad wzgórzami było zdecydowanie
mniej. Wydawałoby się, że to idealny moment na dogaszenie, ale
helikopter gdzieś się zapodział ;-) Po południu znowu było dymu
więcej. Chyba faktycznie liczą na „siły przyrody w służbie
człowieka”.
Poza
tym b.z. Dzień uciekł na praniu i gotowaniu. Jak ja tego nie lubię.
Jeszcze słowo o żeglarzu z jachtu Aeriol, czy jakoś tak, którego ciało znaleziono niedaleko Wenezueli. Miejscowa policja nie stwierdziła udziału osób trzecich. Jeżeli się nie pomylili, to by oznaczało, że człowiek po prostu wypadł za burtę. Zdarza się. Nawet często. Pamiętam jak Tomek Lewandowski zalecał ostrożność mówiąc, że dno usiane jest żeglarzami z rozpiętym rozporkiem. Noc, parcie na pęcherz, człowiek nie do końca obudzony, bujnięcie na fali i ..... witaj Święty Piotrze.
A ty sie ze mnie smiales jak sie przypinalem idac w nocy zrobis siusiu..
OdpowiedzUsuńW co "Niechcący Panią Annę „wmieszałem”" i kto to Pani Anna, wcześniej nie była bohaterką bloga.
OdpowiedzUsuńCzy pożar dżungli trwa? A co z tematem starszego pana, który wał oglądzł?
Te wątki nie zostały rozwinięte.