Właśnie
doszedłem do wniosku, że tak naprawdę, to przez cały czas rzeźbię
w gównie. Takie
nowe hobby. Czyli już nie żeglarstwo, nie szkutnictwo, tylko coś
bardziej artystycznego.
Na przykład ponton. Niestety nie przeszedł próby wody,
co dodało mi dwa dni pracy. No może niecałe. Po prostu muszę
wyczyścić go dobrze od spodu, czyli oskrobać z resztek muszli i
wodorostów, i pomalować. Na szczęście mam farbę. Może pomoże.
To
samo dotyczy praktycznie wszystkich innych prac. Porządni Niemcy,
mający 6 tysi euraczy emerytury, w dupie mają taką zabawę. Po
prostu kupują nowy.
A
ja rzeźbię. To pontonik, to sterowanie hydrauliczne, to coś
poprawię, żeby taniej, to jakieś pompy z odzysku, żeby nowych nie
kupować. Zresztą cała ta wizyta na Trynidadzie to rzeźbienie w
gównie, bo przypłynęliśmy tu po tańsze materiały do prac.
Drewno, żywice, farby itp. Następnie kupiliśmy bilety do Polski
płacąc dwa razy więcej niż z Martyniki.
Paranoje,
kuźwa, paranoja.
Tomek;
OdpowiedzUsuńTak to czesto wyglada jak cos sie chce zrobic w miare rozsadnym kosztem.
Wiele ludzi planowalo pozeglowac po Karaibach swoja lodka jak odloza iles tam pieniedzy i jako ze nigdy sie nie zblizyli do tej mitycznej sumy to nigdy sie nigdzie nie ruszyli.
Ty gdybys tez czekal na te 6 tys euro emerytury tez bys do tej grupy dolaczyl.
Zdecydowales sie zaryzykowac zeby przezyc cos fajnego wiec tak jest jak jest.
Na pewno miales mase przezyc ktorych nigdy nie zapimnisz i o ktorych bedziesz wnukom opowiadac.
Dzieki twojej lodzi ja i Susan tez nigdy nie zapomnimy rejsu z toba i Ola orzed rokiem.
A ze nie wszystko zawsze wychodzi tak jak sie chce- tak nieraz bywa.
Na pewno cie wkurwiaja te rozne problemy ale one z czasem przejda.
Trzymaj sie i trzymamy kciuki za ciebie i Oriona.
Są też momenty, o których chciałbym zapomnieć. Dzięki Andrzej, pozdrawiam.
Usuń