wtorek, 29 marca 2016

Doniesienia z frontu – Coś drgnęło? (262)

Albo to dalszy ciąg moich omamów słuchowo-wizualnych, albo coś drgnęło. No to od początku. Wprzódy pragnę donieść, że w niedzielę skopałem tyłki (wreszcie;-) amerykańskim (i nie tylko) gospodyniom (i nie tylko) domowym (i nie tylko). W domino oczywiście ;-)
Po drugie – w pralni, znanym miejscu pozostawiania rzeczy zbędnych, znalazłem polską flagę. Niezbyt dużą, ale taką akurat pod lewy saling. Sytuacja trudna do wyjaśnienia, bo polaków jest tutaj 1 sztuka. Ja. Flag polskich natomiast nie było wcale, bo moje, albo się podarły, albo nie potrafię znaleźć.
Po trzecie – pompy zenzowe nadal działają; na kiblową mam nowy pomysł – obędzie się bez klejenia, które i tak by nie wytrzymało, natomiast zwykła, duża objemka powinna zadziałać; jutro próba wody dla nowego dinghy, podłogi częściowo pomalowane. Wreszcie.
Po czwarte – nie chcę się cieszyć za wcześnie, ale ktoś pytał o silnik, ktoś o wyrzynarkę, czyli coś się zaczyna dziać. Może parę spraw wyprostuję.
Dostałem też zbiornik plus butelki z nakrętkami i trochę jakiegoś szuwaksu do samodzielnego robienia browaru. Ciekawe tylko kiedy znajdę na to czas?

Nie wiem, czy ktoś z Martyniki to czyta, ale jeszcze raz WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO dla Marysi i Jean-Paula. Zdaje się, że dzisiaj był ślub ;-) 

1 komentarz:

  1. Gratulacje.
    Wyglada na to ze wreszcze znalazles swoja polska flage z ostatniego pobytu na TT.
    To tylko potwierdza znana regule ze w przyrodzie nic nie ginie.

    OdpowiedzUsuń