W
ramach podnoszenia dobrego nastroju muszę donieść, że Chaguaramas
odwiedziły małpy. Bez podtekstów proszę, nie nawiązuję do
polityki zagranicznej drogiej Matki Angeli. Nigdy bym się nie
ośmielił zrobić to w tak pretensjonalny, grubiański i bezpośredni
sposób.
Były
dokładnie naprzeciwko bramy do Power Boat's Marina. Podobno jest ich
więcej, ale jakoś ich nie widziałem, a zainteresowanie lokalnej
gawiedzi też tego nie potwierdza. Przecież sam bym ich na drzewie
nie zauważył. Najpierw zauważyłem poruszenie pod drzewem, a nawet
pewien rodzaj pionowej komunikacji.
Sprawa
następna. Zauważyłem, że coraz bardziej zajmuje mnie kwestia
napełniania żołądka. W zasadzie pół dnia to albo myślenie o
żarciu, robienie żarcia, lub sprzątanie po tym robieniu. Dlatego
umieszczam poniżej zdjęcie „omletu z kaparami na pierzynce z
podsmażanych ziemniaczków”. Jeżeli nie za samo danie, to za
nazwę powinienem dostać chociaż jedną gwiazdkę Michelin (to ten
sam co od opon?).
Na
dodatek wszystko z resztek po ostatnim gościu z wyłączeniem
kaparów, które były darowizną po czarterową jeszcze Na Martynice.
A
na koniec – teraz już mam trzy pontony – żaden z nich nie
pływa, i cztery silniki – dwa działają. Wziąłem sobie
poważnie do serca pomysł zorganizowania wypożyczalni sprzętu. Jak
na razie idea się nie sprawdza, bo nikt nie chce płacić za nie
działające urządzenia. Pracuję jednak nad tym. Tzn. nad
urządzeniami, nie nad ewentualnymi najemcami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz