poniedziałek, 14 marca 2016

Doniesienia z frontu – Dlaczego? (257)

Zaczynam się poważnie zastanawiać jakie (następne?) skrzywienie psychiczne mnie dopadło, że ciągle zajmuję się tylko jedzeniem. Wygląda jakbym nic innego nie robił, co w zasadzie dalekie od prawdy nie jest. Chyba jestem trochę podbudowany tym, że cokolwiek mi się udaje. Przecież nigdy nie gotowałem, a zrobienie jajecznicy było moim topowym osiągnięciem. Z drugiej strony o czym mam pisać? Że znowu kuleję, bo tym razem kopnąłem niechcący ściankę w mesie i teraz nie jestem pewien, czy złamałem sobie mały palec, czy tylko mocno uszkodziłem. Jedzenie przynajmniej dobrze się kojarzy, a kłopoty „łódkowe” , jako kłopoty nawet nie muszą się kojarzyć. Są po prostu kłopotami. Okazuje się, że bez narzędzi roboty nie pociągnę, nadchodzi czas decyzji. Niestety na TT nie kupie niczego zasilanego normalnym 230-to voltowym napięciem. Wszystko tu jest na 110-120 V. Tylko, że podłączając inwerter z 12-tu na 230 V, następnie transformator z 230 na 115 V za każdym razem mam duże straty, a baterie nie są bez dna.
Zapytam jutro na radiu, czy ktoś nie chce sprzedać jakichś urządzeń. Może uda się pożyczyć cokolwiek? Zobaczymy.

Na koniec tradycyjne danie dnia ;-) Rybka ta sama, ale doszły ziemniaczki puree i surówka z marchewki i jabłka. I wszystko sam zrobiłem. A co?



P.S. Zapomniałem dodać, że na deser serwuję sobie sernik na zimno. Przygotowaną masę wlewam do kubka i schładzam. Dodaję trochę więcej mleka, bo w tej formie lepszy jest jak jest jednak lekko rzadki. A co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz