Na
początek – jacht Aureol został zlokalizowany na wschód od
Grenady, przy wybrzeżu Wenezueli. Dryfował, nikogo nie było na
pokładzie. Nie ma zbyt wielu wiadomości, nie wiadomo, czy są ślady
rabunku. Co by nie było żeglarz, 79-cio letni, samotnie żeglujący
anglik najprawdopodobniej nie żyje.
Między
żeglarzami buduje się jakaś fobia. Każda łódka, która wypływa
proszona jest o potwierdzenie dopłynięcia do Grenady.
Gdy
będę się ruszał z TT to wypłynę na noc i bez świateł.
Muszę
się przyznać, że żartowałem twierdząc, że jem tak bardzo
pikantnie. Warzywo na jednym ze zdjęć nie ma nic wspólnego z
ostrym smakiem. To okra, czyli po polskiemu piżmian jadalny.
Jadalny jest faktycznie, ale w smaku raczej mało wyrazisty ;-)
Dłubię
podłogę do dingusia. Już ją wyciąłem i, używając nowo
zakupionych narzędzi, zacząłem szlifować. Jeżeli jutro ją
dopasuję to od razu też pomaluję. Może w końcu popływam „swoim”
pontonem.
Nie bardzo rozumiem,jak to na wschód od Grenady, przy wybrzeżu Wenezueli.Coś nie tak z kierunkami
OdpowiedzUsuńFakt, pomyłka. zniosło go na zachód. Został wypatrzony gdzieś przy jakiejś wyspie należącej do Wenezueli.
UsuńDziękuję za proletariacką czujność ;-)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBo był taki sam jak ten wyżej. Coś się zduplikowało.
Usuń