Wracam
do tematu tzw. gości. Każda wizyta gości (czytaj turystów) to
wielkie szczęście. Najpierw człowiek się cieszy, że parę groszy
wpadnie, później się cieszy, że już sobie pojechali. Może druga
radość jest nawet większa niż pierwsza?
Pomimo,
że dziewczyny były sympatyczne
to
jak już je odwiozłem poczułem ulgę. Jednak trzeba koło nich
chodzić, tłumaczyć,umawiać się na odebranie, prysznic itd., itp.
Jednym słowem przyszłości w hotelarstwie to ja nie mam ;-)
No
a teraz zdjęcie demona mocy, postrachu mórz karaibskich, strusia
pędziwiatra z Chaguaramas.
Żeby
uniknąć nieporozumień - ponton jest Mike'a. Mój jeszcze
przygotowuję.
Mysle ze gdyby placily w " naturze" to bys mniej narzekal na te rozne niedogodnosci z tym zwiazane.
OdpowiedzUsuńCzy poprzez określenie "w naturze" masz na myśli pranie, gotowanie, sprzątanie? No bo chyba nie w produktach rolno-spożywczych?
UsuńJakie "ładne" ta po prawej jeszcze w miarę natomiast ta po lewej wygląda koszmarnie. Panie Kapitan okularów zabrakło? :) Ładny widoczek za Paniami.
OdpowiedzUsuńA silnik do pontoka jest nowy czy z drugiej ręki?
Chodzi oczywiście o piękno wewnętrzne ;-)
OdpowiedzUsuńSilnik z drugiej, a może nawet więcej niż z drugiej ręki. Jak na razie chodzi fajnie. Zupełnie inna kultura pracy niż moje poprzednie tohatsu. Ten dinguś wchodzi w ślizg bez problemu, tylko muszę siedzieć jak najbardziej z przodu, więc steruję będąc plecami do kierunku płynięcia.