Krótka
aura nowości, która otaczała mnie po przyjeździe już minęła.
Deklarowana pomoc w dostawaniu się na ląd, zakupach itp. jakby
straciła impet. Koledzy mijają Oriona jakby większym łukiem byle
bym tylko czegoś nie chciał. Nie jest to dla mnie nic nowego, nie
pierwszy raz mnie to spotyka. Zawsze powtarzałem, że w potrzebie i
chorobie zostajemy sami. Pseudo przyjaciele szybko się wykruszają.
Można to tylko olać.
Sytuacja
jednak trochę się zmienia. Kupiłem ponton. Nie jest to najlepszy
możliwy zakup na świecie, ale chyba jeden z lepszych w Chaguaramas.
Jutro za niego płacę i biorę się za naprawianie, bo nowy to on
nie jest. Myślę jednak, że jak go poprawię to trochę jeszcze
posłuży. Później będę musiał znaleźć do niego silnik.
Ten
zakup był konieczny. Dzisiaj próbowałem dostać się na ląd moim
„wielorybem” i nie było to łatwe. Przy każdym szkwale byłem
20-30 metrów spychany na morze pomimo ciągłego wiosłowania. Ledwo
dotarłem do mariny.
Prace
na łódce nadal polegają na przygotowaniach do pracy. No ale
bałagan też trzeba posprzątać i dla tej przyszłej pracy miejsce
jakieś zrobić.
Co
do pontonu postaram się go zaprezentować jak już będzie gotowy.
Szczerze
mówiąc czasami jest trochę ciężko to wszystko ogarnąć.
Jeszce
coś – Trynidad wprowadza nowy 12-to procentowy podatek. Wszystko
staje się droższe. Dotyczy to również slipowania i przechowywania
łodzi oraz cen robocizny. Szkoda, że nie wprowadzają go za jakieś
dwa miesiące. Myślę, że niedługo inne lokalizacje mogą stać
się konkurencyjne dla pozostawiania łodzi po sezonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz