sobota, 4 lipca 2015

Doniesienia z wakacji – Wychowawca młodzieży (197)

Muszę zacząć tak samo – dojechałem. Do Węgorzewa. Zresztą minął już prawie tydzień, ale z internetem było krucho. Ośrodek Róży Wiatrów składa się z małego porciku z przycumowanymi jachtami, dużego terenu wraz z obiektem ze stołówką i pomieszczeniami biurowymi, kilku domków, kilku postawionych namiotów wojskowych i wolno stojących łazienek. Pierwszy stres jakoś przetrwałem, choć zamieszania było sporo. Mieszkam na jachcie Mak 707 wraz z dwoma kursantami. Pozostałych dwóch mieszka w namiocie.
Maki mają pewnie ze 30-40 lat i nie są to superjachty. Raczej dziadkowie i mój właśnie tak się nazywa – Dziadek. Bardzo proszę bez złośliwości, bo wśród instruktorów jestem prawie nastolatkiem. Tylko jeden jest ode mnie młodszy.
Chłopaki mają 15-16 lat i zaczęli się mocno starać. Początki były trudne – gadali, marudzili, kombinowali. Teraz zasuwają jak małe parowoziki. Uczą się, poprawiają sprawdziany cząstkowe, chodzą zmartwieni jak im coś nie wyjdzie.
Ja też ich nie oszczędzam. Można by powiedzieć, że stosuję metodę kija i marchewki z przewagą kija ;-) Trochę żartuję, ale doszedłem do wniosku, że są wystarczająco dorośli i zniosą prawdę. Jak robią coś źle to im to mówię i ćwiczymy dalej, i dalej, i dalej, i …
Widzą chyba jednak, że mi zależy i to ich też motywuje.

Zobaczymy jak im pójdą egzaminy ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz