poniedziałek, 27 lipca 2015

Doniesienia z wakacji – Już niedługo ….(a właściwie to już po ;-) (199)

Bawię się w pisanie z pewnym opóźnieniem, bo modem LTE, który wcześniej działał słabo, na koniec w ogóle mnie opuścił.
No ale teraz jestem już w domu, korzystam ze stałego łącza, więc powinienem się poprawić. Nie na wadze, chodzi o częstotliwość pisania ;-)
No to może jakaś mała retrospekcja z drugiego turnusu. Kadra chyba była fajniejsza. Koledzy instruktorzy z pierwszego turnusu, starzy wyjadacze, zrobili się bardziej otwarci, zaczęli doceniać starania młodziaka. Młodziak, czyli ja, też poczuł się swobodniej i bardziej pewnie i zaczął lekko walczyć o jedyną słuszną polityką szkolenia. Tzn. jedynie słuszną w jego, czyli mojej opinii. Nowi instruktorzy byli fajniejsi od tych, którzy wyjechali. Przynajmniej większość, bo zgniłe kukułcze jajo też się trafiło.
Mam nadzieję, że uda się przez jakiś czas podtrzymywać te kontakty. Sławek z Chełma, Maciek z Pabianic, dwóch rudych, którzy chcieli ukryć wredotę goląc się na łyso – Jurek i Grzesiek. Było zabawnie, bo w zasadzie każdy powód, a nawet jego brak był pretekstem do szydery. Na szczęście większość chłopaków miała dystans do siebie i otoczenia, więc nikt się nie obrażał.
Co do kursantów - nawet nie wyszło tak bardzo źle – choć ogólnie przez załogę przeszło razem 6 osób. Stały trzon stanowiły dziewczyny – Patrycja i Kamila, którym na początku towarzyszyli Dominik i Marcin posiadający już stopień żeglarza. To właśnie stanowiło problem, gdyż chłopaki nie mogli uczestniczyć w egzaminie, a załoga powinna być zgrana. Dlatego na 3,5 dnia przed egzaminem dostałem chłopaków z innej łodzi – Krzysztofa i Konrada. Byłem przekonany, że podciągną mi dziewczyny, bo na codziennych spotkaniach instruktorów z KWŻ-tem słyszałem o nich same superlatywy. Zdziwko mnie chapnęło jak pierwszego dnia chłopak zrobił rufkę zaczynając od bajdewindu. Komend przy zwrotach nie znali również, węzłów podobno nikt ich nie uczył, itd. itp. Trochę mnie to podłamało, bo okazało się, że ta zmiana jednak nie jest korzystna dla dziewczyn. Nie było jednak czasu na rozpamiętywanie, musieliśmy po prostu przycisnąć.
Wszystkich bardzo polubiłem, choć na początku założyłem, że nie będę się zbyt angażował. Dziewczyn zazdrościli mi instruktorzy z innych łodzi. Spokojne, poukładane, zdecydowane zdobyć patent. Nie rozłaziły się po obozie, nie trzeba było ich nigdzie szukać. Początkowo podchodziły do nauki teorii trochę z rezerwą, później cisnęły. Węzłów uczyły się przy czołówkach po nocy, wiążąc linki na butelkach mineralnej.

Co do chłopaków to ….. trudniejsza sprawa. Obaj byli bardzo mili i sympatyczni, ale ….. . Krzysiek, pływający wcześniej, był bardzo odpowiedzialny i starał się jak mógł. Pomocny i nie sprawiający kłopotów. Konrad natomiast miał swoje wyskoki. Pisał o tym nie będę, ale parę razy podniósł mi ciśnienie. Umiał jednak powiedzieć przepraszam, co dobrze rokuje. Kto był to wie, a kogo nie było wiedzieć dlaczego nie musi. O jego egzaminy obawiałem się najbardziej.
Nie ma się jednak co rozwodzić – wszyscy zdali. No i rozczulili mnie na koniec. Przyszli w czwórkę, jak prawdziwa załoga, podziękowali, nawet pomyśleli o prezencie – dostałem loda magnum. Powiedzieli, że zdali dzięki mnie doceniając moje codzienne ględzenie na łodzi, ciągłe dążenie do poprawiania manewrów, setki razy przypominane komendy, tłumaczenie, uwagi. A myślałem, że mnie za to znienawidzą. Zresztą nie tyko za to, bo jak wszyscy wiedzą charakter to ja mam raczej cholerycznie nieumiarkowany, a kijek przedkładam nad marchewkę.
Poniżej zdjęcie całej czwórki.


Od lewej (pomijając tego gościa z lodem ;-) - Konrad, Patrycja, Kamila i Krzysztof.
P.S. Zapomniałem powiedzieć – wachta nazywała się „2-gi Korpus pod dowództwem gen. Andersa”. Może nie oddaje to do końca prawdy historycznej, ale było mi miło. Osobiście sugerowałem by był to „kapral Anders” co by było bliższe prawdy i bardziej "szczypało", ale nie zmienili. Dobre dzieci, ludzkie, nie dokuczały za bardzo.
Jeżeli pomyliłem nazwę wachty, a przeczytacie to, dzieciaki, to mnie poprawcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz