wtorek, 9 czerwca 2015

Doniesienia z frontu – Mistrzunio (192)

Muszę się przyznać bez bicia, choć z biciem przyznawanie się idzie mi sprawniej, że ponownie, drugi tydzień z rzędu, skopałem tyłki amerykańskim, emerytowanym gospodyniom domowym. To znaczy nie dosłownie – skopałem im tyłki grając z nimi w domino.
Głupie to trochę, ale mamy ubaw biorąc udział w takich zabawach, które kiedyś oglądaliśmy na starych hamerykańskich filmach. A jak słyszymy na drugi dzień na radiu sprawozdanie z gry i ile było „wspaniałej zabawy” jaki był fun to już jesteśmy rozwaleni do końca.
Załączam również zdjęcia z postępów, a właściwie ich braków.




Aha, połowy we wskazany we wcześniejszym poście sposób nadal są bardzo skuteczne. Gorąco polecam ;-)






3 komentarze:

  1. Pięknie się Wam tam żyje, aż ślinka cieknie..... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze kilka lat na TT o dojdziesz do wniosku ze domino jest super gra i bedziesz z utesknieniem oczekiwal kazdego weekendu.
    To bedzie objaw calkowitej adaptacji

    OdpowiedzUsuń