Muszę
się przyznać bez bicia, choć z biciem przyznawanie się idzie mi
sprawniej, że ponownie, drugi tydzień z rzędu, skopałem tyłki
amerykańskim, emerytowanym gospodyniom domowym. To znaczy nie
dosłownie – skopałem im tyłki grając z nimi w domino.
Głupie
to trochę, ale mamy ubaw biorąc udział w takich zabawach, które
kiedyś oglądaliśmy na starych hamerykańskich filmach. A jak
słyszymy na drugi dzień na radiu sprawozdanie z gry i ile było
„wspaniałej zabawy” jaki był fun to już jesteśmy
rozwaleni do końca.
Załączam również zdjęcia z postępów, a właściwie ich braków.
Aha,
połowy we wskazany we wcześniejszym poście sposób nadal są
bardzo skuteczne. Gorąco polecam ;-)
Pięknie się Wam tam żyje, aż ślinka cieknie..... :)
OdpowiedzUsuńOjtam, ojtam, te kilka rybek ....
UsuńJeszcze kilka lat na TT o dojdziesz do wniosku ze domino jest super gra i bedziesz z utesknieniem oczekiwal kazdego weekendu.
OdpowiedzUsuńTo bedzie objaw calkowitej adaptacji