Oczywiście
nie obyło się bez kłopotów. Gonimy, szykujemy, pakujemy, szukamy
opiekuna dla łódki i właśnie kiedy Mike z El Lobo podpłynął do
nas, by dowiedzieć się co, gdzie i jak, Ola zapomniała, że
schodki są odstawione i próbowała skorzystać z wirtualnych. Efekt
– zdarta skóra z podeszwy stopy. Całkiem paskudnie zdarta. Krew
zatamowaliśmy, opatrunek zrobiliśmy, ale tempo pracy gwałtownie
spadło, bo kobita jakaś nieruchawa się zrobiła. Żarty żartami,
ale ja sam dwóch plecaków i dwóch bagaży podręcznych nie dam
rady przetargać.
Niepewna
jest też nasza przeprawa promowa. Byliśmy po bilet w środę, to
pani właścicielka miała dwudniowe wolne. Kiedy wróciliśmy w
piątek, bilety były wyprzedane. Jedyna szansa to kupić rano na
promie. Jak będą :-(
No
ale przez to czas naszej podróży znów się wydłuża, bo musimy
wystartować ze świtaniem i biegiem, biegiem, a Ola skacząc na
jednej nodze z plecaczkiem na grzbiecie …. już to widzę.
Tomek;
OdpowiedzUsuńNie ma stresu- na pewno sobie spokojnie poradzicie.
Jestescie przeciez juz w tym mistrzami a wasz koncowy sukces(z pakowaniem) jest zagwarantowany waszym doswiadczeniem.
Jak zajzysz do swoich wczesniejszych wpisow to wasze ostatnie przygotowania do podrozy zawsze wygladaja tak samo i to niezaleznie w ktora strone jedziecie.
Fakt, co racja to racja. Właśnie siedzimy w poczekalni promowej. Bilety udało się kupić na miejscu;-)))
Usuń