sobota, 13 czerwca 2015

Doniesienia z frontu (194)

Oczywiście nie obyło się bez kłopotów. Gonimy, szykujemy, pakujemy, szukamy opiekuna dla łódki i właśnie kiedy Mike z El Lobo podpłynął do nas, by dowiedzieć się co, gdzie i jak, Ola zapomniała, że schodki są odstawione i próbowała skorzystać z wirtualnych. Efekt – zdarta skóra z podeszwy stopy. Całkiem paskudnie zdarta. Krew zatamowaliśmy, opatrunek zrobiliśmy, ale tempo pracy gwałtownie spadło, bo kobita jakaś nieruchawa się zrobiła. Żarty żartami, ale ja sam dwóch plecaków i dwóch bagaży podręcznych nie dam rady przetargać.
Niepewna jest też nasza przeprawa promowa. Byliśmy po bilet w środę, to pani właścicielka miała dwudniowe wolne. Kiedy wróciliśmy w piątek, bilety były wyprzedane. Jedyna szansa to kupić rano na promie. Jak będą :-(

No ale przez to czas naszej podróży znów się wydłuża, bo musimy wystartować ze świtaniem i biegiem, biegiem, a Ola skacząc na jednej nodze z plecaczkiem na grzbiecie …. już to widzę.

2 komentarze:

  1. Tomek;
    Nie ma stresu- na pewno sobie spokojnie poradzicie.
    Jestescie przeciez juz w tym mistrzami a wasz koncowy sukces(z pakowaniem) jest zagwarantowany waszym doswiadczeniem.
    Jak zajzysz do swoich wczesniejszych wpisow to wasze ostatnie przygotowania do podrozy zawsze wygladaja tak samo i to niezaleznie w ktora strone jedziecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, co racja to racja. Właśnie siedzimy w poczekalni promowej. Bilety udało się kupić na miejscu;-)))

      Usuń