Nasze
plany znowu wzięły w łeb. Już, już kombinowaliśmy jak powoli
się zbierać z Trynidadu, Ola szukała połączeń lotniczych z
Martyniki, robiliśmy listę materiałów potrzebnych do skończenia
bieżących robót i ….... dupa. WIEEELKA DUPA!!!
Wczoraj
zauważyłem, że koło sterowe lekko się porusza gdy łódka bujnie
się mocniej na jakiejś fali. Zakręciłem nim i zero efektu, chodzi
całkowicie luźno. Hydrauliczny system sterowy przestał działać.
Nie wiem co się stało. Jeszcze kilka dni temu zmienialiśmy miejsce
na kotwicowisku i wszystko było ok. Wiedziałem, że siłownik
hydrauliczny lekko się „poci”, ale nie wyglądało to
tragicznie, sądziłem, że na Martynikę dopłynę.
Niestety
jest to temat całkowicie dla mnie nowy, nigdy nie grzebałem w
hydraulice. Próbowałem popytać na żeglarskim necie dzisiaj rano,
poszukać kogoś kto może mi coś doradzić, ale bez efektu. Koledzy
żeglarze nie okazali się zbyt pomocni. Właściwie okazali się
całkowicie bezużyteczni. Zdaje się, że przyjdzie mi zdobyć nowe
umiejętności na drodze własnoręcznej dłubaniny. Nienawidzę
robić czegoś na czym się nie znam. Na dodatek łódkę zalegają
pocięte sklejki, deseczki, narzędzia i kupa innego dziadostwa.
Muszę je albo uprzątnąć, albo wbudować. Ta druga opcja chyba
jest sensowniejsza, ale zabierze więcej czasu, a i tak ciągle będę
myślał o tej cholernej hydraulice.
Teraz
nie mogę niczego planować, a już na pewno wylotu z Martyniki, no
bo jak się na nią mam dostać. Inaczej mówiąc – zostaliśmy
uwięzieni. I na Trynidadzie i na Orionie.
Ponieważ,
jak wiadomo, nieszczęścia chodzą parami (pływają ławicami?), to
mam jeszcze jedną „dobrą wieść” -lewe kolano odmówiło mi
posłuszeństwa. Na tej samej zasadzie jak ster, po prostu przestało
działać. Nie wiem dlaczego. Chyba winny jest peseL, lub innymi słowy –
SKS.
P.S.
Andrzej, Nie po to zostałeś mianowany jednogłośnie (tzn. jednym
głosem, moim;-) Lekarzem Jachtu Orion, by mnie teraz nie ratować w
potrzebie. RATUJ WIĘC ;-))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz