sobota, 21 marca 2015

Doniesienia Z frontu – Plusy i minusy (179)

No i znowu stawiam się w roli „adwokata diabła” i raczej będę krytykował niż wystawiał laurkę, ale zatoka przy Chaguaramas podoba mi się zdecydowanie mniej niż gdy byliśmy tu ostatnim razem. Właściwie to w ogóle mi się nie podoba.
Zwiększył się ruch statków, mamy wrażenie, że nie stoimy na kotwicowisku dla jachtów tylko w basenie jakiegoś portu przeładunkowego. Skutkuje to hałasem i zanieczyszczeniem wody. Co chwila otoczeni jesteśmy tęczowymi plamami paliwa lub jakąś brudną pianą. Jest oczywiście możliwość zacumowania gdzie indziej, ale wtedy do wszystkich sklepów z materiałami i częściami jest zdecydowanie dalej.
Jest też jakiś nowy zwyczaj wprowadzony przez wenezuelskie łodzie rybackie. Jak pamiętam poprzednio też przypływały, ale obecnie, stojąc między jachtami wyrzucają worki ze śmieciami bezpośrednio do wody. Nie wiem czy nie mogą schodzić na ląd, czy jest jakiś inny powód, ale w zasadzie nie ma to znaczenia, wygląda to obrzydliwie.
Nic się nie zmieniło jeżeli chodzi o łodzie rybackie – nadal pływają z pełną prędkością pomiędzy łódkami jakby prowadzili grę pod tytułem „Jak najbardziej wk...wić białasa”.
Natomiast zdecydowanie więcej jachtów wypływa w weekend do Scotland Bay, teoretycznie na odpoczynek. Teoretycznie ponieważ w weekend płynie tam mnóstwo łodzi zarówno miejscowych motorówek jak i zagranicznych jachtów. Płyną by poimprezować, muzyka dudni do późna w nocy. Tych, którzy pływają tam w tygodniu, gdy jest cicho i spokojnie jest zdecydowanie mniej.
Jedyną zaletą jaką dostrzegam są ceny. Wiele materiałów jest dużo tańszych, oprócz tego oczywiście paliwa i oleje. To samo dotyczy n.p. warzyw i owoców. Ryby też są tańsze niż na innych wyspach, choć nie znaczy to, że są tanie. Nigdy chyba nie zrozumiem dlaczego tzw. owoce morza czy ryby mają tak wysoką cenę skoro jest ich naprawdę dużo. Myślę, że rybacy są w jakiś sposób dotowani, bo tak jak na Martynice, a w przeciwności do innych wysp, nie podpływają do łódek z ofertą sprzedaży tego co złowili. Nie szukają klientów.
Podoba mi się nadal transport na TT. Wszystkie te Maxitaxi (nazwa lokalna, gdzie indziej to minibusy), które stają praktycznie wszędzie i kosztują od 3 do 6 TT$.

Plusem jest też darmowa woda, otwarte toalety i prysznice (Power Boats Marina) dobre pomosty dla pontonów, dużo najprzeróżniejszych warsztatów usługowych, choć ceny trzeba w nich mocno negocjować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz