sobota, 21 marca 2015

Doniesienia z frontu – Ewa, Herbert, Dave, Didi i inni (180)

Nawet się nie spodziewaliśmy, że „pamięć o nas jest ciągle żywa” ;-). W zasadzie gdzie się nie ruszymy spotykamy kogoś znajomego i zazwyczaj musimy pogadać.
Na początek zobaczyliśmy, że łódka Abraksas starych znajomych Herberta i Eriki nadal stoi na kotwicowisku. Od nich dowiedzieliśmy się, że Ewa pływająca na 60-cio stopowym jachcie Fiddler, też jest w Chaguaramas. Ucieszyliśmy się, pierwszy raz spotkaliśmy się w Coral Cove może półtora roku temu. My mieliśmy polska imprezę nad basenem, a Ewa akurat przechodziła i słysząc, że mówimy po polsku, przywitała się.
Teraz też miło było się spotkać i pogadać.
Zaskoczeniem było jednak jak wielu miejscowych nas pamięta i jak miło nas witają. Hydraulik Dave zaprosił nas nawet dzisiaj na „liming”. Co to znaczy? Ci co byli na TT wiedzą ;-)
Didi, właściciel restauracji, przywitał się z nami czterema szaszłykami.
Tony z Marc One zachował dla nas tradycyjne zniżki. A ile razy musieliśmy machać i witać się nawet z ludźmi, których my nie pamiętaliśmy już zbyt dokładnie, nie policzę.
Ola stwierdziła nawet, pewnie z przesadą, że jesteśmy częścią lokalnej historii ;-). Ale może jest w tym trochę prawdy. Bądź co bądź walczyliśmy tu ponad półtora roku.
Co by nie powiedzieć nie jest to niemiłe.
No to zbieramy się na ten liming, ale jeszcze jedna informacja. W poniedziałek wypływamy na Grenadę. Poprosili nas o to Herbert z Eriką, którzy muszę wyjechać, bo kończy im się wiza. Nie pasuje nam to zbytnio, nie takie mieliśmy plany, ale my też często korzystaliśmy z pomocy innych, więc jak trzeba też staramy się pomóc. Wrócimy pewnie za jakiś tydzień.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz