niedziela, 1 marca 2015

Doniesienia z frontu – Anse Chastanet (171)

Andrzej lubi snurkować. Dowiedział się więc gdzie na Luśce jest najlepsze miejsce by popływać w masce. Wszyscy, jak jeden mąż, wskazywali Anse Chastanet, małą zatoczkę niedaleko Soufriere. Dopływając do niej widzieliśmy cumujące łódki z turystami i kupę ludzi w wodzie. Pewnie więc to właściwe miejsce.
Podpłynęła do nas łódka oferująca boję. Uzgodniliśmy cenę, chłopaki podali nam linę i wtedy okazało się, że oferta dotyczy wyłącznie pomocy przy cumowaniu, po należność za boję przypłynie ktoś inny. Było to oczywiste oszustwo. Dostali więc na odczepnego około 10 ec i zakończyliśmy z nimi dyskusję. Podpłynął jeszcze jeden lokalny sprzedawca oferując rzeźby z kokosa, różne ptaszki i żółwiki. Chętnych nie było, ale za to wskazał nam najlepsze według niego miejsca do snurkowania, prawie naprzeciwko łódki. Ten gość, w przeciwności do poprzednich, robił pozytywne wrażenie. Miejsca wskazane przez niego też były ok. Dosyć duże formacje z różnorodnymi koralami były decydowanie warte zobaczenia. Ryb nie było specjalnie dużo, ale były spore i bardzo kolorowe. Popłynęliśmy również do miejsca gdzie są zwożeni turyści, ale zgodnie orzekliśmy, że „nasza” miejscówka jest dużo lepsza.
Ola pokazała się z jak najlepszej strony. Ja, jeszcze przed snurkowaniem, dorobiłem listwę do żagla i pomogłem naklejać łaty z dakronu, ona natomiast cały dzień je przeszywała. Żagiel po tym, tzn. jego lik wolny, nawet nie próbował łopotać. To był dobry dzień.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz