Jestem
zmęczony i wku....ny. Zapieprzam całymi dniami, a nic nie jest
skończone. Nie chodzi o to, że nie ma postępów, zmiany są, ale końca nie widać.
Dziura,
którą otworzyłem w pokładzie powoli wysycha, ale nie mam
pewności, że wyschła na tyle dobrze, że mogę już ją łatać.
Dach
sterówki naprawiam. Wymyśliłem i założyłem nowe okucie z
podwięzi, którą znalazłem w szpejach, ale trzeba to wszystko
jeszcze poskładać do kupy i zabezpieczyć przed deszczem żeby się
sytuacja nie powtórzyła.
Ponton
jest nieodmiennie w klejeniu, powietrze nadal schodzi. Na dodatek nie
mogę używać kleju, bo utwardzacz do niego zmienił konsystencję z
płynnej na stałą. Używam teraz sikaflexu, ale jaki będzie efekt
…. ?
Najgorzej
wygląda sprawa z windą kotwiczną. Pomijam fakt, że jest
niezałożona (taki mało istotny szczegół), ale okazało się, że
jeden z wewnętrznych elementów jest pęknięty. Może będzie
działał w tym stanie jeszcze długo, a może szlag go strzeli
natychmiast. Sprzedawca, kolega, były jak się okazuje, się wypiął.
Dlaczego
zawsze wszystko układa się tak beznadziejnie, a z ludzi, gdy w grę
wchodzą pieniądze wychodzi taka wredota?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz