środa, 18 lutego 2015

Doniesienia z frontu – Dominika (168)

Nie wypłynęliśmy z St. Pierre o 2-giej. Ola nastawiła budzenie na 2.30, ale jakoś nie zadziałało. Obudziłem się o 3.30 i poderwałem załogę (Olę) z koi. Wypłynęliśmy tuż po 4-tej. Wiatr wiał raczej słabo i nie udało się nic przyśpieszyć. Dopiero około środka kanału pomiędzy wyspami trochę dmuchnęło. Na miejscu byliśmy około 12-tej.
Zacumowanie na boi, klar na łodzi, przygotowanie wszystkiego do wyjścia zajęło kilka godzin. Następnie wizyta u celników i byliśmy wolni.
Okazało się, że Andrzej wynajął pokój i zapraszają nas do siebie. W zasadzie powinno być odwrotnie, to oni mieli zamieszkać u nas,ale ciężko zrezygnować z chwilowego komfortu i wody w kranie.
Tego samego wieczoru, pomimo zmęczenia, ruszyliśmy na karnawał. Można powiedzieć, że lasek było na tony. Z tym, że na tonę wystarczało ich od 6-ciu do 8-miu. Taki karnawał dla puszystych ;-)


Przynajmniej 90% tak się właśnie prezentowało.
Bywały jednak i całkiem miłe widoki.

 Można było nawet dotknąć ;-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz