niedziela, 1 lutego 2015

Doniesienia z frontu (161)

No to chyba zacznę od pozytywów. Tak by ostatnie akapity nie wywołały u naszych przyszłych, drogich gości zawału, wylewu czy jakiejś innej epilepsji.
Genua już na sztagu. Nie dość, że prezencja łódki wzrosła, to miejsca w środku zrobiło się nagle więcej.
Ola szyje grota. Jedno popołudnie nie wystarczyło, ale praca posunęła się gwałtownie do przodu i jest nadzieja na ukończenie napraw w dniu dzisiejszym. Co prawda ta łata jako pierwsza i testowa stała się poligonem krawieckim i proces dochodzenia do właściwej metody spowodował, że jest na niej kilka różnych ściegów, ale nie czepiajmy się szczegółów, ważne by się dalej nie pruło.
Wywaliłem już cztery akumulatory, ale mam trzy inne do przetestowania. Może chociaż jeden zadziała.
Założyłem dwie nowe końcówki do górnych linek od relingów. Musiałem, bo jakimś cudem stalówki te okazały się za długie o jakieś 10 cm. I zwisały smętnie. My już byliśmy do tego przyzwyczajeni, ale drodzy goście ….. . Jeszcze by nam za burtę powypadali ;-)
Z wiadomości gorszych – odkryłem nowe skupisko wilgoci w konstrukcji łódki. Otworzyłem, wyciąłem co mogłem, ale nie naprawię tego tak jakbym chciał. Na razie suszę, co oznacza otwieranie dziury co rano i zaklejanie jej wieczorem bądź w przypadku przelotnych, mniej lub bardziej, opadów. 

Niestety praca ta wyrwała mi już dwa dni z życiorysu, co oznacza, że parę innych zaplanowanych prac nie zostanie wykonanych. Wakacje w pakamerze na placu budowy stają się coraz bardziej realne ;-(

Walka z pontonem i windą kotwiczną trwa.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz