Porzucam wędkarstwo. Przynajmniej na razie i w "stacjonarnej" formie. Nałapałem w ostatnim okresie wiele małych rybek, umęczyłem je mocując do większych haków, pozwalałem pływać, dając im złudną nadzieję na odzyskanie wolności. I nic. Dwie wędki z przynętą (zmienianą!) wypatrywały na rufie dzień i noc głodnych barrakud czy koryfen smętnie zwieszając żyłkę. I nic. Szkoda czasu. Wygląd na to, że brudna zatoka przy La Marin nie jest zbytnio "rybna", albo ja robię coś nie tak.
Co do postępów prac - takowych nie stwierdzono, tydzień przeszedł na zero. Kompletne zero. Powody raczej mentalne, czyli zużycie materiału ludzkiego. Potrzebuję jakiejś zmiany.
Przygotowuję następne zdjęcia z remontu. Będę mógł je wstawić gdy podjedziemy na "stacjonarny" internet, bo przesłanie ich zjadłoby cały mój telefoniczny limit. Myślę, że dam radę w tym tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz