Akumulator, który zakupili dla nas Łukasz i Patrycja, a z którego tak się cieszyliśmy, nie sprawdza się. Po prostu nasz silnik jest duży - waży 805 funtów, czyli ok. 400 kg i potrzebna jest spora siła by nim "zakręcić". Mamy jednak trochę szczęścia, bo akurat Mariusz pozbywał się dwóch swoich żelowych akumulatorów, każdy po 110 Ah. Poświęciłem dzień na zamianę mojej akumulatorowej "pajęczyny" w inną, trochę bardziej skomplikowaną. Mariuszowe akumulatory oszczędzam, poszły więc na razie na rozruch silnika. Patrycjowo- Łukaszowy wymontowałem całkowicie - jest na sprzedaż. Jak się to uda kupię dwukrotnie większy. Z pozostałych zmontowałem bank serwisowy. Podłączone mamy w tej chwili sześć akumulatorów - dwa żelowe 110 Ah, dwa 6-cio voltowe "trojany", razem 105 Ah, 1 kwasówkę obsługową 110 Ah i 1 kwasówkę bezobsługową 100 Ah. Poza akumulatorami Mariusza reszta jest słabej kondycji ;-)
Zapewne znawcy tematu, techniczni puryści, złapaliby się za głowę widząc co zrobiłem. Docelowy plan jest przecież jednak inny, a pajęczyna jak na razie działa. Silnik kręci (bezpieczeństwo), filmy w nocy oglądamy - pełny komfort ;-)))).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz