czwartek, 14 sierpnia 2014

Doniesienia z frontu (132)

Nie piszę, bo nie ma o czym. Nadymanie się nad każdą wkręconą śrubką ..... chyba nie o to chodzi. Na łódce trwa dłubanina. Nie praca, a właśnie dłubanina. Wszystko idzie jak krew z nosa anemikowi, w zasadzie zmuszam się co rano do kontynuowania czegokolwiek. Dużo prac jest rozpoczętych, ale jakoś żadna nie skończona. Albo czegoś brakuje, albo np. lakier schnie cztery dni, a przy dwóch stronach i kilku warstwach .... no właśnie. Myśli o rezygnacji nachodzą mnie cyklicznie.
No a teraz doniesienia o wędkarskich sukcesach - Sukcesów nie ma. Na początek, chyba na zachętę, złowiłem spod łódki kilka rybek wielkości dłoni. Z braku jakichś rybich przysmaków na haczyk założyłem tłuszcz od szynki. Nie spodziewałem się, a jednak zadziałało. No, ale te rybki to właśnie miała być przynęta. I one już nie zadziałały. Żadnego potwora z głębin nie złowiłem. Może powinienem te małe oskrobać i usmażyć, a na hak założyć duży kawałek szynki skoro ma ona takie powodzenie?


Na koniec - pożyczyłem od kolegi książkę Wojtka Kmity "Cztery lata na huśtawce" i w notce od autora przeczytałem - Tytułowa huśtawka odnosi się wyłącznie do stanu fizycznego, w jakim się znajdowaliśmy (...) a nie do naszego stanu psychicznego. Prawdę mówiąc trudno mi sobie wyobrazić bardziej stabilny i spokojny tryb życia. (...) Tajemnica tkwi chyba w rodzaju stresów. (...) Są to prawie wyłącznie zdrowe stresy (...)
Kuźwa, dlaczego u mnie jest dokładnie na odwrót??!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz