Kolacja na Meercat (chyba dobrze napisałem? to nowa nazwa Shanties Too!) składała się z pozostałych podróżnych kanapek i butelki czystej;-)
Rano wyruszyliśmy busikiem do La Marin.
Przygnębienie dopadło mnie od razu. Choć od naszego wyjazdu nic się właściwie nie zmieniło, to na widok tego całego bałaganu, tysiąca czekających napraw drobnych i poważnych odechciewa się wszystkiego. Poukładanie sobie tego, przygotowanie narzędzi, miejsca pracy, zrzucenie pontonu, zakupy, ogólnie ogarnięcie się zajęły nam kilka dni.
Teraz jest już lepiej, powoli wpadamy w rytm. Naprawiłem podłogę w sterówce, walczę z elektryką. Następnie będę chyba mocował oparcia na deku, przy maszcie lub naprawiał przedni żagiel. Zobaczymy.
Mamy szczęście do spotykania słynnych żeglarzy. Tuż obok nas rzucił kotwicę kpt. Jacek Rajch na jachcie Osprey. Ponownie mam możliwość podszkolenia wiedzy teoretycznej i praktycznej. A praktycznej dlatego, że wybieramy się jutro, na pokładzie Osprey'a, do miasteczka Santa Anna. Podpatrywanie bardziej doświadczonych żeglarzy to już duży bonus, a na dodatek mamy w planach snurkowanie po rafach. Niestety polowania z kuszą są tutaj nielegalne, więc jeżeli będę coś w przyszłości pisał o rybach to znaczy, że zostały złowione na wędkę ;-)
Jacek, jako, że spędził na morzach wiele lat, ma bogaty zbiór wszelakiego rodzaju żeglarskich szpejów. Tak jak i Jurek Radomski jest właściwie niezależny jeżeli chodzi o naprawy, a na dodatek robi wiele tzw. systemem gospodarczym, unikając zbędnych wydatków. To wiedza do której dochodzi się latami.
Już pierwszego dnia zaproponował pomoc i zrobił przegląd swojego magazynku podarowując nam to co ma w nadmiarze. Ponieważ spotykamy się teraz często, praktycznie co wieczór, zawsze coś dostajemy. Ja cieszę się bardzo z solidnego haka do wyciągania ryb. Może kiedyś w końcu złapię jakąś na tyle dużą, żeby go użyć.
Tomek;
OdpowiedzUsuńPodziwiam wasza determinacje jaj i sposob radzenia sobie z przeciwnosciami losu i ogolna pomyslowosc.
Trzymajcie sie i do mozliwego spotkania za rok na waszym jachcie. Zonaczymy ci co sie zrobic coc z nas.Susan sie edefinitywne kealifikuje na kuka a ja na goscia od zezy.
Trzymajcie sie i pozdrawiamy was serdecznie.
Andrzej i Susanti
Witam Panie Tomku czy mozna dzieki Pana uprzejmosci dostac jakikolwiek kontakt do Kapitana Jacka Rajcha abym mogl sie z nim skontaktowac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jacek z Southampton UK
Nie ma sprawy, zaputam Jacka o kontakt jeszcze dzisiaj, ale prześlę przy następnym pobycie w sieci. Pozdrawiam.
UsuńAha zpomnialem moj email to
OdpowiedzUsuńJackaquaholic@gmail.com
Pozdrawiam dziekuje