wtorek, 3 grudnia 2013

Doniesienia z frontu (79)

No to zakupy zrobione, woda uzupełniona. Zwiedziliśmy St. George. Poszwendaliśmy się trochę. Ruiny fortu wraz z armatami sprzed wieków były interesujące. Tym bardziej, że nadal działające. Szkoli się tam jakaś formacja policji. Na środku dziedzińca zainstalowali tablicę do kosza, a w jakimś historycznym  pomieszczeniu siłownię. Fajnie, stare miesza się z nowym.
Dalej, w bramie widać dwie małe armatki.




Tak ogólnie to chyba nie będę tęsknił za Grenadą. Bardzo tu "turystycznie". Na Trynidadzie było bardziej siermiężnie, ale - paliwo było tańsze, komunikacja również, woda za darmo, wykąpać mogłem się w Power Boats w dowolnym czasie, ceny ogólnie niższe.
Grenada jest ładniejsza, wygląda bardziej bogato, pełno na wybrzeżu wypasionych rezydencji z super utrzymanymi ogrodami.


Niestety ceny wyższe praktycznie na wszystko. Ludzie, ci lokalni, poznani "na trasie", są sympatyczniejsi, ale w marinie nie nabiorę wody nawet do galonowej butelki. Kapitalizm, kuźwa!!!
Prickly Bay nadal mi się nie podoba. Opisywana jako osłonięta zatoka wcale nie jest taka spokojna. Następnym razem, jeżeli taki będzie, wybiorę np. St. George. Dalej do portu, ale port jest w centrum. Nie muszę brać taksówek, czy busów. Kotwicowisko z twardym dnem, kotwica czasami puszcza, ale woda czysta, widok ładny.
Ewentualnie całe południowe wybrzeże pełne jest marin, może będzie czas pozwiedzać.
Postanowiliśmy płynąć dalej, wyruszamy jutro nad ranem. Nie ma co zapuszczać korzeni.
Długo nie mogliśmy wybrać, czy opływać Grenadę od wschodu, czy od zachodu. Każdy wariant ma plusy i minusy, ale nie mogę przecież odmówić sobie dreszczyku emocji przepływając nad aktywnym, podwodnym wulkanem ;-) Czyli od zachodu.
Jak się nie wyrobimy staniemy przy Ronde Island na noc, ale powinno być ok. Wszystko zależy od wiatru i prądów, oraz Oriona,który nie jest najszybszy w "ostrym" bajdewindzie ;-( Co prawda kotwicowisko opisywane jest jako "rozbujane", ale co tam, jakoś to będzie.
Wiemy już, że szukanie po ciemku to nie najlepszy pomysł, więc zrobimy co się da żeby dotrzeć w bezpieczne miejsce za dnia, albo zostaniemy na wodzie.
A na koniec zdjęcie krzesła tortur. Nie mogłem sobie odmówić.



6 komentarzy:

  1. No to super ze się wam w końcu udało trochę popływać ta wasza "krypa" ;)
    Mam nadzieje ze teraz to już jakoś pójdzie.
    Pozdrawiamy z chłodnego UK, L & B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jakoś i pójdzie tylko nie wiadomo gdzie dojdzie ;-)
      Pozdrowionka

      Usuń
  2. hej
    jeżeli możesz, podawaj ceny marin w rejonach w których byłeś, jaką długość ma Orion, bo nie doczytałem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, będę próbował. Na Union, w Clifton widziałem 25 us$ dla 44 stóp.
      Będę bardziej uważny na przyszłość. My w zasadzie staramy się stawać na kotwicy.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. gratuluje wyplyniecia
    my wczoraj dotarlismy na martynike
    czekamy
    do zobaczenia wkrotce
    karol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że dotarliście. Przed nami weekend na Tobago Keys ;-)
      Pozdrawiamy

      Usuń