czwartek, 18 lipca 2013

Doniesienia z frontu (30)

Ostatnie dni schodzą na przygotowaniach do laminowania. Można mówić nawet o pewnym sukcesie, bo dzisiaj pomalowaliśmy wszystko żywicą epoksydową.


Robi się to ponieważ z drewna podnoszą się po pomalowaniu małe "igiełki", które mogą utrudniać przyklejenie tkaniny szklanej. Jutro będę musiał całość jeszcze raz przeszlifować, poodcinać tkaninę, odkurzyć, a tuż przed laminowaniem przetrzeć całość acetonem.
Samo kładzenie laminatu planujemy na piątek lub sobotę i raczej na cały dzień. Od rana do nocy.
Ponieważ Ola ambitnie nakleiła dwie następne łaty na ponton postanowiliśmy sprawdzić silnik zaburtowy. Do pomocy zgłosił się Herbert. Myślałem w swojej naiwności, że żeglarze mają takie silniki w małym paluszku i żadne awarie nie są im straszne. Trochę się pomyliłem. Herbert sprawdzał ten silniczek jak ja kiedyś mojego "komara" (motorower, w wersji sport muszę dodać). I nie szło mu rewelacyjnie. Odpalić jakoś się udało, ale obroty zmieniają się samoczynnie, silnik gaśnie i na dodatek zdaje się, że wyciekł olej z przekładni.
Silnik ważna sprawa jeżeli chcemy zrzucić łódkę na wodę.
Odnośnie zrzucania - poszliśmy dzisiaj do Chocka, tutejszego bossa i zakomunikowaliśmy mu, że z końcem miesiąca chcielibyśmy zwodować łódkę. Napraw nie skończymy do tego czasu, ale jednak musimy wynieść się z mariny. Po prostu już nas na nią nie stać.
Resztę prac będziemy musieli kończyć na wodzie. Trudniej, ale bez presji czasu. Kupię gdzieś generator i od czasu do czasu zasilę nim jakieś narzędzie ;-)
Do zrobienia zostało: ster i łożysko ślizgowe na wale, polaminowanie pokładu, założenie okuć na dziobie i rufie, założenie włazów na pokładzie, postawienie masztu, pomalowanie całej łódki, naprawa pontonu i silnika do niego, sprawdzenie silnika głównego, .... i pewnie parę innych rzeczy.
Zobaczymy co nam z tego wyjdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz