piątek, 21 czerwca 2013

Doniesienia z frontu (16)

Nie pisałem kilka dni bo nie było o czym. Prace posuwały się wolno, deszcz nas zaskakiwał, zawsze padał w niewłaściwym momencie. Spawacze i stolarze nie przychodzili. Humor nie dopisywał.
Wiadomość dobra - załataliśmy pokład, pozostało pokryć go laminatem (to też wymaga przygotowań, bo muszę "wpuścić" laminat w ścianę sterówki)

Tak wyglądało "przed".


A tak "po".

Wiadomość zła - uszkodziłem sobie stopę, chodzę z trudnością.
Tutejsi pracownicy (cholerne lenie, szlag by ich trafił)

odstawili spod naszej drabiny zabezpieczające ją przed przesunięciem palety. Musieli bo robili miejsce dla dźwigu przewożącego łódkę. Niestety, kładąc je z powrotem, dolnej palety nie dosunęli, górną tak. Gdy schodziłem i stanąłem na nich paleta zachowała się jak obciążona z jednej strony huśtawka, a ja zaliczyłem "glebę".
Niestety doszło do jakiegoś uszkodzenia w okolicach środkowego palca. Chyba nie ma złamania, bo nim ruszam. Sądzę, że uszkodziłem raczej torebkę stawową. Cóż, znowu muszę pisać do Andrzeja. Obiecaliśmy sobie, że na moim przykładzie przerobimy cały układ kostny wraz z przyległościami, więc się staram ;-)
Zdaje się, że moja prośba do Naszego Dobrego Pana Boga, w której apelowałem o mniej bolesne wskazówki na przyszłość, jeszcze do Niego nie dotarła. Albo ją zignorował.  Podobną rzecz powiedział wczoraj Ioane - że powinienem być zadowolony i dumny, bo jestem  w ostatnim czasie Jego ulubioną zabawką ;-) Baaaardzo śmieszne.
Pozostaje mieć nadzieję, że się mną szybko znudzi :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz