Niewiele jest osób , na które możemy liczyć. Nie prosimy o pomoc często, robimy to tylko w nagłych wypadkach, gdy naprawdę musimy. Bywa jednak, że nawet ci, którzy wcześniej deklarowali chęć pomocy wycofują się ze swoich obietnic. Nasza sytuacja skutecznie weryfikuje grono przyjaciół, kolegów, znajomych. Mogliśmy się spodziewać, że tak będzie, zdarza się to nie pierwszy raz, ale ... niesmak pozostaje. Zresztą "mamy to na własne życzenie" jak kiedyś usłyszałem. Trudno się nie zgodzić.
Tym bardziej jestem wdzięczny dwóm Andrzejom S. Jednego znam prawie całe życie, drugiego niedawno poznałem i to tylko "internetowo". Jeden mieszka w Polsce, drugi za granicą. Jeden jest lekarzem, drugi inżynierem.
Łączy ich to, że gdy zwracam się do któregoś z nich z prośbą o radę, nie muszę czekać nie wiadomo jak długo na odpowiedź. Zawsze mogę liczyć, że potraktują mój problem jak swój własny.
Andrzej S. lekarz ma z nami urwanie głowy. Po prostu mamy czarną serię związaną z chorobami i uszczerbkami
na zdrowiu. Zarówno ja jak i Ola.
Andrzej znosi to wszystko cierpliwie, przesyła nam swoją ocenę sytuacji, doradza jak z niej wybrnąć, jakie kroki podjąć. Doszło do tego, że zwrócił się nawet do kolegów działających w ramach organizacji zrzeszającej lekarzy z całego świata i szuka dla mnie kogoś, kto mógłby obejrzeć moją rękę. W szkole średniej byliśmy dobrymi kolegami, teraz uważam go za przyjaciela. Co mogę powiedzieć- wielkie dzięki.
Drugiego Andrzeja S. nigdy nie widziałem, nie znamy się właściwie. Nawiązaliśmy kontakt, gdy szukałem szkutnika/stolarza do pomocy w remoncie łódki. Tym bardziej byłem zdziwiony gdy, choć nie mógł przyjechać, zaoferował pomoc. Doradza mi przy problemach, które pojawiają się w trakcie remontu łodzi, odpowiada na każde moje zapytanie, rysuje szkice i je przesyła, tłumaczy jakie materiały, jak i gdzie zastosować. Też ma ze mną urwanie głowy, bo zawsze staram się zrozumieć, dociec sedna, co jemu sprawy nie ułatwia ;-). Co mogę powiedzieć - wielkie dzięki.
Powinienem pewnie jeszcze wymienić kilka osób, które nam pomogły - Andrzeja z Anglii, Maćka, ale obawiam się, że ten post zacznie przypominać przemówienia z gali rozdania Oskarów, gdzie podziękowania są czasami dłuższe niż nagrodzony film ;-)
W każdym bądź razie mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się wszyscy na pokładzie i wypijemy wspólnie jakiegoś drinka z parasolką , albo i bez ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz