czwartek, 2 maja 2013

Spotkałem Skurwysyna

I ucieszyłem się z tego. Oczywiście nie z tego właśnie, że nowy, nieznany skurwysyn stanął na mojej drodze, nikt przecież nie lubi skurwysynów, a poza tym nie wiedziałem przecież, że to skurwysyn. Ucieszyłem się ponieważ spotkałem kogoś kto miał podobne do moich zainteresowania i,  z tego co mówił, dużo większe doświadczenie. I obiecał pomoc. Daleko idącą pomoc. I wpłynął niestety na moje życie.
Trzeba skurwysyna jakoś nazwać i przedstawić. Nazwę go J (tak, tak to od inicjału imienia). Skurwysyn ma ponad 60 lat i jest Kanadyjczykiem, tzn. urodził się w Polsce, mieszkał w niej ze 25 lat, ale później wyemigrował. Bardzo chętnie nosi na ubraniach, torbach podróżnych, czy czymkolwiek innym  naszywki z kanadyjską flagą dla podkreślenia swojej kanadyjskości. Na pytanie o narodowość z dumą oświadcza - I'm Canadian, szczególnie przed obcokrajowcami. Pytany o akcent (raczej rzadko, ludzie zdaje się uważają to za niezręczność) wyjaśnia gdzie się urodził podkreślając natychmiast, że nie ma to żadnego znaczenia, bo tak długo mieszka już w Kanadzie i tak przesiąkł tą kanadyjskością, że hohoho!  Polska jest w jego opinii popierdolonym krajem, z którym nie chce mieć nic wspólnego, a Polacy popierdolonymi ludźmi, z których każdy jest żywym przykładem na kumulowanie się cech negatywnych.
Nie pisałem magisterki ze zjawiska skurwysyństwa, ale zastanawiałem się jak to się stało, że mnie podszedł. Doszedłem do wniosku, że to dlatego, że J jest "skurwysynem ukrytym", przeciwieństwem tzw. "skurwysynów oczywistych", których można poznać od razu, bo to malej dziewczynce lizaka zabiorą, kocięta utopią, czy emerytce zakupy wytrącą.
Skurwysyn ukryty jest zdecydowanie groźniejszy, bo po zdobyciu zaufania ofiary powoduje znacznie większe szkody. Poza tym jest przekonany, że jest wzorem cnót wszelakich i nikt go nie przekona, że jest inaczej i że postępuje/postąpił podle. Nie dyskutuje na ten temat, nigdy, po prostu nie słucha.
Z drugiej strony takie zrzucanie odpowiedzialności, że to niby nie ja, że to fatalny zbieg okoliczności, źli ludzie, itd. ........to nie tak - chciałem spotkać kogoś kto mi pomoże, ułatwi pewne sprawy i chyba dlatego utraciłem proletariacką czujność.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz