niedziela, 12 maja 2013

Spotkałem skurwysyna c.d. 4

Byliśmy na TT już długi czas gdy J odezwał się przez skype'a. Zapytał co słychać, jak leci. A co ma być słychać? Staramy wydostać się z gówna. Zapierniczamy od świtu do nocy.
Ale dlaczego - pyta?
No nie, masz chłopie albo wybiórczą pamięć, albo kłopoty ze słuchaniem i czytaniem ze zrozumieniem. Jak to dlaczego? Przecież ci mówiłem!!!
No mówiłeś  ale to przecież niemożliwe żeby było aż tak źle, a tak poza tym to jestem na Margaricie i ..... zaczął opowiadać jak mu tam wspaniale. Szlag mnie trafił, zero empatii. Starałem się zakończyć rozmowę jak najszybciej.
Ale, ale, pyta na koniec, jak sądzisz kiedy skończysz remont? Za miesiąc może? Pod koniec kwietnia?
O co mu chodzi - myślę? Nie wiem kiedy skończę? Może pod koniec kwietnia, ale nie sądzę.
Po dwóch, trzech tygodniach ponownie dzwoni, a właściwie pisze bo łącze internetowe siadło. Jak leci?
Tak jak poprzednio - zasuwamy.
Bo wiesz, mówi, jeżeli kończysz remont to ja mogę przylecieć na Trynidad i pożeglujemy na Margaritę wspólnie. Tu jest znakomicie, tanio, ogólnie rewelacyjnie.
Miałem dość, facet, czy ty niczego nie rozumiesz? Niczego nie czujesz? Odbiło ci? Opowiadasz jak jest fajnie, a my walczymy o przetrwanie. Ola choruje pewnie przez chemikalia, na sklejkę wydałem 4 tys tt$, sił zaczyna brakować, w kasie zaczyna hulać przeciąg. Chcesz przyjechać to przyjedź i pomóż.
Na co on mi pisze -
[2013-04-05 22:14:20] : nie, wole przyjechać na gotowe ha, ha...
[2013-04-05 22:39:20] : ja już nie pracuje, ja jestem emeryt
Napisałem mu co myślę. Bez inwektyw zaznaczam.
Nic nie zrozumiał. Mógłbyś przyjechać na Margaritę i zarabiać na turystach, ale nigdy nie będziemy partnerami, i (cytat dosłowny) "Moje ponad 30 lat w Kanadzie zmieniło moja mentalność i nie porozumiewam się z Polakami, którzy ciągle maja same problemy i płaczą ze nie ma wyjścia z tego gówna".

No i co? Skurwysyn! I ku..s!
c.d.n.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz