czwartek, 30 maja 2013

Ioane tego nie wie

Wczoraj podszedł do mnie Ioane, nasz znajomy Hawajczyk. Obiecał kilka tygodni temu, że pomoże nam kupić trochę taniej drewno od swojego znajomego. Facet prowadzi tu jakieś interesy, drewnem nie handluje detalicznie, ale zrobi mu grzeczność i nam sprzeda. Na pewno.
 Niestety wiadomość nie była dobra. Podobno ceny poszły w górę, jakość w dół, a tak poza tym to na razie nie ma drewna na składzie. Może za tydzień, może a dwa, może za .... nie wiadomo kiedy.
Dla nas to przysłowiowy gwóźdź do  trumny, następny, jeden z wielu. Powietrze ze mnie zeszło, dupa totalna. Kiedy w końcu coś pójdzie dobrze? Przecież będę musiał zapłacić dużo drożej  kupując lokalnie.
Ioane chyba zauważył że nie najlepiej to odebrałem, a może trochę czując się winny zaczął tłumaczyć, że będzie co kilka dni sprawdzał, że rozumie naszą sytuację, że się postara, że wie jak się czujemy, że pamięta nas jak przyjechaliśmy - wesołych, uśmiechniętych, pełnych nadziei. Teraz widzi nas przybitych, smutnych, prawie złamanych.
Tylko myśli, że rozumie. Nie wie o nieprzespanych nocach, o kładzeniu się i wstawaniu z tym samym poczuciem beznadziejności, bezsilności. Nie wie jak to jest gdy zmora spać nie pozwala, budzi po kilku godzinach w środku nocy i nie wiadomo co ze sobą zrobić. Wstajesz wtedy, schodzisz z łódki, siadasz na paletę i patrzysz tępo przed siebie, w ciemność. Później zaczynają lecieć łzy i cicho łkasz żeby nikogo nie budzić. A jeszcze później, za jakiś czas, decydujesz, że jeszcze nie dasz za wygraną, że jeszcze raz spróbujesz. Podnosisz się i wracasz. Po cichu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz