Dzisiaj kładliśmy fiberglass na pokładzie w części dziobowej. Mało miejsca, właściwie na jedną osobę, tkaninę trzeba wywinąć na burty, temperatura pod namiotem ochronnym około 40 stopni. Słońce praży, żywica się grzeje i wymusza szalone tempo prac. Skakaliśmy dookoła jak .....nie wiem jak co, ale szybko. Kilka małych błędów, ale daliśmy rade, wszystko poszło dobrze. Nawet ulewa przyszła szczęśliwie jak żywica stwardniała.
Będziemy mogli rozpocząć wbudowywanie osprzętu tzn. zaraz po pomalowaniu pokładu Znowu brzmi prosto - farba, wałek i jazda, ale nie, nie, nie tak szybko. Trzeba rozmieścić windę kotwiczną, knagi, itp, pomalować podkładem, okleić odpowiednio, następnie pomalować farbą i posypać specjalnym piaseczkiem. Później już tylko trzy cieniutkie warstwy żeby piaseczku nie zalać farbą, co sens jego sypania poddałoby w wątpliwość.
Od przyjazdu na TT nie zajrzałem do wcześniej czytanych blogów naszych znajomych i nie miałem pojęcia co się u nich dzieje. Dopiero wczoraj zerknąłem do blogu Beaty i będę musiał nadrobić zaległości. Dziewczyna radzi sobie doskonale, a nie było jej łatwo. Oczekuję zbawienno-motywacyjnego wpływu tej lektury. Jest mi to potrzebne. Pozdrawiam, Beatko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz