Co tu gadać - gdy praca nie posuwa się w zauważalny sposób naprzód i wydaje się, że ganiamy bez sensu za własnym ogonem, a do starych, dobrze już znanych problemow dochodzą następne i następne i na dodatek trwa to miesiącami ..... każdy może mieć dość. Ja miałem.
To Ola zdecydowała i przekonała mnie żeby nie odpuszczać, popróbować jeszcze przez jakiś czas. Włożyła w to dużo wysiłku i czasu. Ja byłem w jakiejś katatonii nic mnie nie obchodziło, niczego nie chciałem, przeleżałem dzień na koi. Pewnie psychika mi siada (znowu? jeszcze bardziej? to chyba się kładzie ta psychika;-).
Nadal nie jestem pewien, czy decyzja by tu pozostać i nadal próbować nie jest dalszym, mozolnym wiązaniem liny, na której na koniec razem zawiśniemy.
Choć dzisiaj jakby coś drgnęło, mieliśmy więcej determinacji do pchania tego bałaganu. Na jutro też zaplanowaliśmy wcześniejszą pobudkę by podgonić co nieco. Hmmm, .... zobaczymy, zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz