piątek, 10 maja 2013

Doniesienia z frontu - Mało brakowało (4)

Wczoraj nie pracowaliśmy. Po raz pierwszy od kiedy tu jesteśmy nie zrobiliśmy niczego. Powodem byłem ja. Odjechałem. Miałem po prostu dosyć. Kilka dni w kłującym pyle, rozdrażniony, zdenerwowany i wystarczyło niewiele żebym wybuchł. Niewielka niedoróbka, błaha sprawa i gotowy byłem kupić bilet i rzucić wszystko w diabły bez względu na już wniesiony wysiłek czy poniesione wydatki.
Co tu gadać - gdy praca nie posuwa się w zauważalny sposób naprzód i wydaje się, że ganiamy bez sensu za własnym ogonem, a do starych, dobrze już znanych problemow dochodzą następne i następne i na dodatek trwa to miesiącami ..... każdy może mieć dość. Ja miałem.
To Ola zdecydowała i przekonała mnie żeby  nie odpuszczać, popróbować jeszcze przez jakiś czas. Włożyła w to dużo wysiłku i czasu. Ja byłem w jakiejś katatonii  nic mnie nie obchodziło, niczego nie chciałem, przeleżałem dzień na koi. Pewnie psychika mi siada (znowu? jeszcze bardziej? to chyba się kładzie ta psychika;-).
Nadal nie jestem pewien, czy decyzja by tu pozostać i nadal próbować nie jest dalszym, mozolnym wiązaniem liny, na której na koniec razem zawiśniemy.
Choć dzisiaj jakby coś drgnęło, mieliśmy więcej determinacji do pchania tego bałaganu. Na jutro też zaplanowaliśmy wcześniejszą pobudkę by podgonić co nieco. Hmmm, .... zobaczymy, zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz