niedziela, 28 kwietnia 2013
Wszystko się pop.......ło!!!
Kiedyś przygotowałem sobie tekst, w którym chciałem się lekko ponabijać z naszego znajomego. Zatytuowałem go "Problemy gastryczno-jelitowe". Zamieszczam go teraz, ale z zupełnie innymi intencjami niż te, które sprowokowały mnie do napisania go.
Od czasu do czasu wpada do nas hmm... znajomy. Niestety zbyt dobrze go nie znamy czego od niedawna straszliwie żałuję. Okazało się bowiem, że jest to człowiek wielkiego umysłu i ogromnej przenikliwości . Choć pierwsze wrażenie jest jakby trochę..... mylące. Ale cóż, przecież nie należy oceniać towaru po opakowaniu.
Zdarzyło się któregoś razu, że w rozmowie wypłynęły nasze plany wyjazdowo-żeglarskie. Zazwyczaj, gdy rozmowa schodzi na jachty, morze, piaszczyste plaże itd. reakcje są dwóch rodzajów. Najczęściej jest to niedowierzanie podszyte nutką zazdrości wraz z lekkim rozbawieniem i odrobiną wyrozumiałości dla szaleńca.
Zdarza się również całkowita obojętność, totalny brak zainteresowania. No bo i po co interesować się cudzymi majakami. Przecież to i tak się nie uda, nie marnujmy czasu na pierdoły i gadanie o niczym.
Ale do tematu - ten znajomy mnie zaskoczył. Całkowicie!!! Mowę mi odjęło, oczy w słup postawiło, uszy .... nie wiem co z uszami, ale też coś. W jednej chwili, w przypływie geniuszu, w momencie natchnienia ten wielki człowiek zrozumiał całą prawdę. Zrozumiał co mną powoduje. Odkrył EUREKĘ.
I oczywiście w prostych słowach (klasa sama w sobie), chcąc mi pomóc i zawrocić z błędnie obranej drogi wiedziony jak sądzę sympatią do mnie i właściwie pojętym pczuciem obowiązku powiedział - "TOBIE TO SIĘ JUŻ W DUPIE POPRZEWRACAŁO".
Z poczatku byłem odrobinę zażenowany tą śmiałą bezceremonialnością, ale natychmiast zrozumiałem, że nie mnie maluczkiemu oceniać ludzi przewyższających mnie pod każdym względem o głowę. Gdzie tam o glówę, o dwie albo i trzy głowy. Zmilczałem więc rozkoszując się trafnością oceny i prostotą stwierdzenia. Nie podjąłem dyskusji wiedząc z góry, że jestem skazny na porażkę. Znam siebie - to nie moja liga ;-(
Dowiedziałem się poza tym, że jestem niepoważny (zgadzam się), że myślę o głupotach zamiast zająć się robotą (w zasadzie też się zgadam, chociaż od wielu lat zajmuję sie właśnie robotą), że on też ciężko pracuje (jak można marnować taki talent?), a takie bzdury mu do głowy nie przychodzą (wierzę bez zastrzeżeń), że …. itd. itp..
Następnie do głowy zaczęło mi zakradać się zwątpienie narastające do lekkiej paniki - co będzie, gdy po roku czy dwóch okaże się, że to on miał rację?
A teraz podsumowanie, niestety smutne - ON MIAŁ RACJĘ.
Przepraszam Kolego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz