poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Doniesienia z wakacji – Po przerwie - Plantacja (287)

Na początek, z kronikarskiego obowiązku, muszę się wytłumaczyć. Pewnie przerwa byłaby dłuższa gdyby nie tytułowa "plantacja". Ale o tym za chwilę.
Z Trynidadu wyjechałem nagle, lub prawie nagle. Zmęczyła mnie ta cała sytuacja, przeciągający się pobyt, praca, upał i …....parę innych zdarzeń. Wiadomo, że nie o wszystkim mogę lub chcę pisać. W każdym razie miałem na jakiś czas dosyć.
Zostawiłem Oriona na boi, dużo bliżej Power Boats Marina. Niestety muszę za ten postój płacić, ale jak pomyślę, że znowu miałbym wrócić na okradzioną łódkę to jakoś nie żałuję.
Zresztą większość narzędzi i silnik zaburtowy zostawiłem w kontenerze u Dave'a hydraulika. 
Nie wiem kiedy wrócę na TT. Zależy to od kilku czynników, na które nie zawsze mam wpływ.
Po przyjeździe też byłem trochę zajęty. Ponownie związałem się z Różą Wiatrów i pobawiłem w szkolenie dzieciaków. Było fajnie, tylko Róża mogłaby zacząć wymieniać łódki na nowsze, bo te Maki …... szkoda gadać.
Nie pisałem niczego, bo i o czym pisać. Życie w przeciągu roku zrobiło krąg i znalazłem się ponownie w tym samym miejscu.
Muszę jednak przejść do zdarzenia, może nawet mógłbym powiedzieć wydarzenia, które mnie zmobilizowało do następnego wpisu. Może jednak lepiej zacznijmy od zdjęć.









W niedzielę przyszło nam do głowy, że wpadniemy na działkę i popatrzymy co tam jest do zrobienia. Zaprosiliśmy Tesię i Piotra, bo towarzystwo zawsze jest mile widziane. Posiedzimy, pokosimy, wypijemy piwko. 
Działka była w stanie oczekiwanym, czyli zarośnięta do granic możliwości tak, że z trudem dostaliśmy się do bramy. Wszystko szło właściwym torem dopóki szanowna małżonka nie postanowiła eksplorować dalej położonych terenów. Dalej to znaczy tylko 30 metrów dalej, ale trzeba się było przedzierać przez półtorametrowe pokrzywy i jakieś inne osty czy jeżyny.
No i ktoś wykorzystał tą znakomitą lokalizację - działka nieodwiedzana, zaniedbana, ogrodzona i posadził sobie dokładnie 47 krzaczków marihuany. Nawiózł ziemię, oczyścił kawałek ziemi .... no i roślinki rosły na potęgę. A jak ładnie pachniały ….

Nie ukrywam, że mieliśmy mały dylemat, ale na koniec wezwaliśmy policję. Po długich rozważaniach wyszło nam, że to najrozsądniejsze wyjście. Trochę szkoda, bo okazjonalnego palenia byłoby na rok, a wartość towaru według wstępnej wyceny policjanta to 30 tysięcy. Co tam, w tym wypadku powiedzenie, że łatwo przyszło, łatwo poszło jest baaardzo prawdziwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz