poniedziałek, 2 maja 2016

Doniesienia z frontu – Siły natury w służbie człowieka (274)

Dzisiaj musiałem trochę ogarnąć ten burdel, bo już nie miałem gdzie stopy postawić. Wszędzie narzędzia, śrubki, drewienka. Poza tym moje leże zaczęło brzydko pachnieć. Chyba jednak co jakiś czas należy wyprać poszewki i prześcieradła. No i dzisiaj był ten wielki dzień. Nie oznacza to, że wszystko jest cacy. Jest tylko trochę lepiej. Nie mogłem przecież CAŁEGO dnia poświęcić na coś tak bezproduktywnego jak sprzątanie. Czyli jutro ciąg dalszy ;-)
Z kronikarskiego obowiązku – pożar ugaszony. Siłami natury oczywiście. Nie sądziłem, że na Trynidadzie oglądają Bareję i korzystają z porad Kobuszewskiego. To się w głowie nie mieści ;-)
Dwie ostatnie doby pada, więc wszystkie przecieki się uwidoczniły. Niestety jest ich kilka. Kabina rufowa – woda zbiera się w kloszu lampy umieszczonej dokładnie pod kolumną koła sterowego. W kuchni to stara sprawa, wiedziałem o niej. Nie zmienia to faktu, że przeskoczyła o kilka pozycji na liście napraw koniecznych. W „małej” kabinie objawił się nowy przeciek. Mam jednak nadzieję, że spowodowała go moja skleroza. Nie zaślepiłem dwóch otworów po wywalonych śrubach. Okaże się przy następnym deszczu, bo już się poprawiłem.
Te otwory powstały w dachu sterówki, a oto co je spowodowało.



Od jakiegoś czasu wisiało to nade mną. Z lewej burty ten niby reling urwał się już jakiś czas temu. Z prawej urwałem do teraz. Lubię symetrię ;-)
Tak to wygląda jako półprodukt.


Co do mechaników i sterowania – od dwóch dni chodzę i próbuję wybadać co, jak i za ile? Niestety najgorsza z odpowiedzi dotyczyła pytania „za ile”. Zgadzam się z Duncanem, że ramię pomiędzy kolumna steru, a miejscem zamocowania hydrauliki jest za krótkie. Natomiast naprawa to kupienie nowego acz używanego siłownika – 500 us$, dorobienie nowego mocowania – 400 us$, wymyślenie i zrobienie jakiegoś zamocowania tego siłownika – 2-3 dni roboty minimum plus sklejka i żywica, jeżeli będę robił chałupniczo, lub kilkaset dolców jeżeli zamówię jakąś konstrukcję. Aaa, zapomniałem – nowy siłownik, większy oczywiście, wymusi kiedyś wymianę pompy. Pewnie niedługo bo teraz obracam kołem 7 razy, a co by było po wymianie? Wkuźwienie totalne ;-)

Myślę, że skorzystam z „planu minimum”. Przedłużę ramię za pomocą spawacza o 3/4 centymetry. To to dziadostwo po lewej.


Jeżeli teraz ma 15 cm. to zmniejszę w ten sposób obciążenie o 20 procent. Niby nic, ale coś. Skrócę taki …. pin (jak to się nazywa po polsku?) o 1/1,5 cm. i też to coś da. Nie jest to naprawa ostateczna, ale najszybsza i najtańsza. Trochę ta łódka przepłynęła i jakoś to działało, więc może jeszcze trochę podziała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz