Zostałem
przywołany do porządku. Ktoś, nie wiem kto, ale trudno, napisał -
W
co "Niechcący Panią Annę „wmieszałem”" i kto to
Pani Anna, wcześniej nie była bohaterką bloga.
Czy
pożar dżungli trwa? A co z tematem starszego pana, który wał
oglądał?
Te wątki nie zostały rozwinięte.
Te wątki nie zostały rozwinięte.
Bardzo
przepraszam, już „rozwijam”. Protestuję tylko lekko i nieśmiało
przeciw określeniu „wątki”, bo to moje życie, a nie jakieś
wątki ;-)
Sądziłem, że Panią Annę Dymną znają wszyscy a, że przez przypadek użyłem określenia „dymna” noc, to tak sobie tylko zażartowałem, że Pani Anna do niniejszego bloga została wmieszana. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że przecież w czasach mojego dzieciństwa/młodości, kiedy to telewizja była w powijakach, a co do internetu to Obcy nie mogli się jeszcze dogadać, czy pokazać nam jak to działa czy nie, to większość chłopaków z blokowiska miała swoją idolkę. Dymną, Raksę, Starostecką, albo kogoś jeszcze innego. I nie ma się co dziwić, bo dziewczyny były śliczne.
Sądziłem, że Panią Annę Dymną znają wszyscy a, że przez przypadek użyłem określenia „dymna” noc, to tak sobie tylko zażartowałem, że Pani Anna do niniejszego bloga została wmieszana. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że przecież w czasach mojego dzieciństwa/młodości, kiedy to telewizja była w powijakach, a co do internetu to Obcy nie mogli się jeszcze dogadać, czy pokazać nam jak to działa czy nie, to większość chłopaków z blokowiska miała swoją idolkę. Dymną, Raksę, Starostecką, albo kogoś jeszcze innego. I nie ma się co dziwić, bo dziewczyny były śliczne.
Można
śmiało powiedzieć, że Pola Raksa zrobiła więcej dla „przyjaźni”
polsko-radzieckiej niż cała PZPR ;-)
Co
do pożaru, to mam nadzieję, że dzisiaj sprawa się rozwiązała.
Przylało naprawdę solidnie. Wcześniej, tzn. do dzisiaj, ogień
czasami się wzmagał, czasami było go jakby mniej. Lokalesi
sądzą, że ktoś podpala las specjalnie, bo trudno zrozumieć
dlaczego było tak dużo pojedynczych, stosunkowo małych początkowo pożarów i
w tak dużej, wielokilometrowej od siebie odległości.
Wał i Pan od warsztatu specjalizującego się w wałach i śrubach, muszą zaczekać. I obaj o tym wiedzą. Nie dopłynę do mariny bez steru, więc walczę z hydrauliką. Siłownik odebrałem i przy montażu dopatrzyłem się, że rama, taka „klatka” z kątowników, do której jest mocowany jest wygięta. Tak więc wyszło, że go założyłem, a następnie zdemontowałem. Ramę zdemontowałem też. Niestety musiałem opróżnić ze wszelakiego dobra cały schowek rufowy. Znalazłem dzięki temu kilka rzeczy, o których kompletnie zapomniałem ;-)
Wał i Pan od warsztatu specjalizującego się w wałach i śrubach, muszą zaczekać. I obaj o tym wiedzą. Nie dopłynę do mariny bez steru, więc walczę z hydrauliką. Siłownik odebrałem i przy montażu dopatrzyłem się, że rama, taka „klatka” z kątowników, do której jest mocowany jest wygięta. Tak więc wyszło, że go założyłem, a następnie zdemontowałem. Ramę zdemontowałem też. Niestety musiałem opróżnić ze wszelakiego dobra cały schowek rufowy. Znalazłem dzięki temu kilka rzeczy, o których kompletnie zapomniałem ;-)
Pisze
się szybko, ale zajęło mi to w cholerę czasu. Trwało by dłużej,
ale w pewnym momencie szlag mnie trafił, przestałem sknerzyć i
pojechałem kupić klucze. W zastępstwie ukradzionych.
Jutro
mam w planach znalezienie spawacza lub spawarki i kilku kawałków
stalowego kątownika. Jak znam Trynidad to znowu zabawa na cały
dzień z młotkiem, szlifierką i spawarką.
Nie wiem dlaczego, ale jakoś tak wychodzi, że cokolwiek bym nie zrobił, jakkolwiek bym się nie starał, zawsze wyskakuje coś nowego. Hydra, kuźwa, hydra.
Nie wiem dlaczego, ale jakoś tak wychodzi, że cokolwiek bym nie zrobił, jakkolwiek bym się nie starał, zawsze wyskakuje coś nowego. Hydra, kuźwa, hydra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz