Nasi
kulturalno-oświatowi, Andrzej i Susan, zaplanowali wypad na Bequia.
W planach była jeszcze Mustique, ale nie ma tam przejazdów promem,
wyspa jest prywatna, organizowane są tylko tzw. tours. Niestety
następny był dopiero za dwa dni.
Nie
mieliśmy czasu by zwiedzić wyspę, w planach mieliśmy obejrzenie
Port Elizabeth i posnurkowanie.
Byliśmy
już tu poprzednio, więc częściowo weszliśmy w rolę
przewodników. Miasteczko jest raczej senne, niewiele się dzieje.
Naganiacze jak zwykle oferują objazd wyspy za zawyżoną cenę. Jako
atrakcje podawany jest punkt widokowy, wioska rybacka i ferma żółwi,
która dla mnie byłaby najbardziej interesująca.
My
natomiast po poszwendaniu się odrobinę i pamiątkowych zakupach
poszliśmy posnurkować. Rafka po południowo- wschodniej stronie
Admirality Bay była pełna jeżowców, co wymagało zachowania
rozsądku. Sporo ryb, na obrzeżach zobaczyłem nawet średniej
wielkości barrakudę. Dziewczyny miały sporo zabawy przy pozowaniu
do zdjęć, co zresztą widać.
Ola postanowiła nawet spróbować kariery jako mistrz drugiego planu.
Niestety
przyszedł czas powrotów. Pojechaliśmy wszyscy na lotnisko by
dopilnować, że nie będzie żadnych niespodzianek. W zasadzie nie
było - na liście załogi pozostały tylko dwie osoby. Zaczekaliśmy
na zewnątrz, przy ogrodzeniu by pomachać na pożegnanie. Zrobiło
nam się smutno. Wizyta Andrzeja i Su była bardzo miłą odmianą.
Było z kim pogadać, ja miałem pomoc przy żeglowaniu, bo dodatkowy
facet na pokładzie to zawsze wartość dodana, no i nigdy nie byłem
tyle razy w knajpkach i restauracjach w tak krótkim okresie, gdyż
Andrzej na czas rejsu przejął odpowiedzialność nad finansami.
Wszystko to razem sprawiło, że poczuliśmy się na krótką chwilę
bezpieczniej. Tym trudniej było się odwrócić od ogrodzenia
lotniska i wrócić do szarej rzeczywistości. Tej, którą
porzuciliśmy 2 tygodnie temu.
Tomek;
OdpowiedzUsuńMy tez bardzo milo wspominamy nasz wspolny rejs i myslimy juz o nastepnym.
Jezeli bedziecie jeszcze na Karaibach za jakies 2 lata- to polecamy sie na przyszlosc.
Pomyslnych wiatrow i bezpiecznego zeglowania.
Andrzej