sobota, 25 października 2014

Doniesienia z frontu - Kuk Ola - Red Snapper (150)

(jeżeli ktoś ma pomysł na tytuł, to bardzo proszę o propozycje, bo mi trochę nie wyszedł ;-)

Okazał się naprawdę duuużą rybą nawet po obcięciu ogona i głowy. Jednogłośnie postanowiliśmy upiec go na grillu. Zabrałam się do przyprawiania - sól, pieprz, sok z limonki (wolałabym z cytryny ale w tropikach jest towarem deficytowym, co dziwne), suszona pietruszka (koperek też by się przydał, niestety jest równie nieosiągalny jak pietruszka w korzeniu), oraz olej. Rozpalaniem zajął się Pan Kapitan. Zaraz po tym jak oczyścił rybę. Ot takie to kapitańskie obowiązki ;-)
Przyprawiona rybka została owinięta folią aluminiową i ułożona bezpośrednio na węglach.
Ojjjjj ślinka ciekła, a rybka nabierała temperatury. Wreszcie!!!!.
Danie trochę jednak nas rozczarowało. Chyba chcieliśmy zrobić to zbyt szybko i prosto. Mięso białe, zwarte, delikatne, ale ... suche.
Nie mam jeszcze doświadczenia, ale ryby morskie, złowione samemu, należy chyba traktować specjalnie. Są bardzo chude, praktycznie bez tłuszczu. Następnym razem użyję jeszcze masła i białego wina. Szczytem doskonałości byłaby świeża włoszczyzna, czyli - marchewka, pietruszka, seler i por.
Znalazłam taki przepis - trzy pierwsze warzywa starte na tartce "grube oczka", ostatnie pokrojone w talarki. Na patelni roztopić 1/4 masła i wsypać przygotowane warzywa, podsmażyć; dodać szklankę białego wina, smażyć do odparowania 1/2 płynu. Zawartość patelni przenieść do brzucha ryby, następnie całość zawinąć w folię aluminiową i na grilla lub do piekarnika). Wypróbuję następnym razem. Jeżeli następny raz będzie ;-)
Nasza ryba okazała się nie do pokonania w jeden wieczór, znaczna jej część została na następny dzień.
Postanowiłam trochę poeksperymentować kulinarnie, w ramach ograniczonych przez możliwości ;-) - do garnuszka włożyłam trochę masła, pokrojoną w piórka małą cebulę, oraz przeciśnięty przez praskę mały ząbek czosnku; zeszkliłam. Następnie dodałam małą śmietanę, doprawiłam solą, pieprzem i suszoną natką pietruszki. Dołożyłam obrane z ości mięso ryby. Dusiłam kilka minut mieszając. Ale o efekt tych eksperymentów proszę pytać Kapitana.

1 komentarz:

  1. jak bym dał tytul Restauracja pod gwiazdami albo coś podobnie dennego ;/

    OdpowiedzUsuń