Poznaliśmy się na Trynidadzie, a teraz spotkaliśmy na Martynice i dzięki temu mam następną okazję do zarobienia kilku euro.
Zaczyna mi się wydawać, że niewiele się zmieniło w porównaniu z poprzednim życiem w Anglii. Wstaję rano, Banbury zamieniłem na Marin, dom na jacht, samochód na ponton, buty robocze na klapki, uniform "Stobarta" na szorty, a zmęczony jestem podobnie. Tylko pogoda jakby lepsza, ale za to do Polski dalej.
Jednym słowem postępów w adaptacji Oriona nie odnotowano. Natomiast następny problem dołączył do listy priorytetów. Prąd. Przy pochmurnym niebie zasilanie z paneli nie wystarcza nawet na użytkowanie lodówki. Muszą w związku z tym pokombinować raz jeszcze z instalacją. Może to spadek napięcia na przewodach? A może któryś panel szlag trafił, przecież żaden nie jest nowy? Zobaczymy pierwszego wolnego dnia, czyli prawdopodobnie pojutrze :-)
A dla okresowych depresji mam małe wyjaśnienie, trochę statystyki i badań. Poniżej piramida potrzeb Maslowa. Potrzeba bezpieczeństwa jest druga od dołu, jedna z najważniejszych. W dzisiejszych czasach jak nie masz kasy to żarcia nie kupisz, a nas Orion nieźle wydrenował. Przecież na drzewach niewiele już rośnie.
To nie żale czy narzekanie, ale rzeczywistość tzw. FAKT. Twardzielom, którzy podobno nigdy nie płaczą mówimy zdecydowane nie. Nie wierzę w nich.
Na dodatek jakoś pchamy ten wózek chociaż nie mamy najnowszych laptopów i komórek. Bo i po co?
Potrzeba samorealizacji (czyli chyba to co aktualnie staram się wcielić w życie) jest najwyżej, może nie znaczy, że jest najmniej ważna, ale da się podobno bez nie żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz