I tak się stało. Minęliśmy Pitons (jak ktoś nie wie co to i gdzie wujek Google pomoże;-), ale nie udało nam się dotrzeć przed zmrokiem do Marigot Bay, Stanęliśmy jakieś dwie mile wcześniej w Anse la Raye. Okropne miejsce. Muzyka grała całą noc. Na dodatek pogłośnili ją o 4.30, gdy wypływali rybacy. Zwinęliśmy się ze świtem, wiatr był niezbyt silny i ze wschodu. Skierowaliśmy się na Martynikę.
niedziela, 15 grudnia 2013
Doniesienia z frontu - St. Lucia, czyli Święta Luśka (87)
Czas (nadchodzący wiatr) nas gonił. Zamierzaliśmy właściwie ominąć tą wyspę, czyli przenocować nie schodząc na ląd. Olaliśmy bezcłowe sklepy i kranik z wodą na stacji paliw, który miał zapełnić nasze butelki.
I tak się stało. Minęliśmy Pitons (jak ktoś nie wie co to i gdzie wujek Google pomoże;-), ale nie udało nam się dotrzeć przed zmrokiem do Marigot Bay, Stanęliśmy jakieś dwie mile wcześniej w Anse la Raye. Okropne miejsce. Muzyka grała całą noc. Na dodatek pogłośnili ją o 4.30, gdy wypływali rybacy. Zwinęliśmy się ze świtem, wiatr był niezbyt silny i ze wschodu. Skierowaliśmy się na Martynikę.
I tak się stało. Minęliśmy Pitons (jak ktoś nie wie co to i gdzie wujek Google pomoże;-), ale nie udało nam się dotrzeć przed zmrokiem do Marigot Bay, Stanęliśmy jakieś dwie mile wcześniej w Anse la Raye. Okropne miejsce. Muzyka grała całą noc. Na dodatek pogłośnili ją o 4.30, gdy wypływali rybacy. Zwinęliśmy się ze świtem, wiatr był niezbyt silny i ze wschodu. Skierowaliśmy się na Martynikę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz