poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Doniesienia z frontu (39)

Od kilku dni obowiązki komputerowo-internetowe są traktowane po macoszemu. Nic nie możemy na to poradzić - mamy zamówiony dźwig i musimy się wyrobić z przygotowaniami. Poświęcamy więc na to każdą chwilę, znowu wydłużyliśmy sobie dzień pracy i mamy nadzieję, że się nam uda. Nadzieja nadzieją, ale dźwig przyjeżdża za 9 godzin (jutro o 8.00), a my jeszcze mamy parę rzeczy do zrobienia. A najważniejsza z nich to podstawa masztu, która jeszcze sobie leży na dziobie. Jednym słowem znowu pobudka o 5.30.
Jednak trochę widać nasze starania, skończyliśmy z podwięziami achtersztagu i pomalowaliśmy na biało nasz nowo odbudowany pokład.

Podwięzie dały nam popalić. Nigdy bym nie przypuszczał, że uda mi się wczołgać w taką małą dziurkę i jeszcze tam pracować. Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek i dodatkowych zajęć, ale to nas już nie dziwi.
Ola wykazała talent racjonalizatorski i zorganizowała nam wspaniałe multinarzędzie składające się z uchwytu i wymiennych końcówek. Gdyby nie ono niektóre prace nadal byłyby nieukończone.

Z wiadomości gorszych - zepsułem ładowanie z paneli słonecznych. Musiałem przedłużyć przewód i przy wyciąganiu go, a dokładnie mówiąc poszerzaniu otworu, aby możliwe było jego wyciągnięcie, nadciąłem go wiertłem. Jestem pewien, że przewody połączyłem dobrze, ale jednak ładowania nie ma.
padamy z nóg. Idziemy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz