piątek, 28 czerwca 2013

Doniesienia z frontu (20)

Z nogą trochę lepiej, chociaż nadal kuleję. Przynajmniej klapki zakładam bez większego bólu. Próbujemy nadal popychać wszystko do przodu, ale co chwila wyskakuje coś nowego. Wczoraj spadła z pokładu nieduża plastikowa skrzyneczka i wpada do pontonu. Nic nie powinno się stać, naprawdę nie była ciężka. Niestety pech nas nie odstępuje, spadła tak nieszczęśliwie, że zrobiła dwie dziury. Ola zaczęła je naprawiać, ale co z tego będzie .....
Ja "oczyszczam" ze zbutwiałego drewna  środkową część pokładu. Cały czas nie jestem pewien, czy dam radę obrabiać drewno, które chcę kupić. "Green heart" jest dużo tańsze od teaku, w warunkach morskich nie jest gorsze, ale jest też twardsze. Wyczytałem, że Roald Amundsen obłożył nim swój statek przed wyprawą na biegun południowy. Miało chronić przed krą. No fajnie, tylko że ja nie jestem stolarzem, a moje narzędzia to dłuta, mała piła elektryczna, wyrzynarka, ręczna szlifierka i wiertarka. Czy to wystarczy?
Wczoraj odwiedziło nas kilku żeglarzy. Jednym z nich był Jurek Radomski. Nie było zbyt wiele czasu żeby pogadać, ale zostaje tutaj do drugiej połowy lipca, więc okazja może się jeszcze nadarzyć.
Muszę go też zapytać, czy nie ma przypadkiem spawarki. Jego jacht "Czarny Diament" jest stalowy, więc kto wie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz