W zasadzie określenie "nic się nie działo" nie jest tak do końca prawdziwe i dotyczy jedynie prac remontowych. Tętniło natomiast życie towarzyskie. Mieliśmy okazję spotkać się z przyjaciółmi na spóźnionych urodzinach Jean Paul'a i przyśpieszonych urodzinach Oli. Wszystko to dlatego, że duża część "polskich rezydentów" na Martynice, właściwie większość, niedługo ją opuszcza. Najpierw wylatują Marysia i Jean Paul, dzień później Andrzej z Magdą, na koniec Stefan z Brydzią. Znowu zostaniemy właściwie sami i urodziny Oli byłyby trochę smutne. Dlatego właśnie postanowiliśmy je zorganizować z 10-cio dniowym wyprzedzeniem. Tańców nie było, ale za to można się było nagadać sącząc co kto lubi.
Od poniedziałku wracamy do napraw jachtu. Doszła naprawa toalety, pompka zaczęła przepuszczać, a poza tym ciągniemy według planu. Mam nadzieję, że niedługo będę mógł relacjonować szczęśliwe zakończenia kolejnych zadań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz