Za to ja spaliłem się ponownie farbą antyporostową. Przed szlifowaniem, pomny na wcześniejsze doświadczenia, zabezpieczyłem się jak mogłem. Założyłem kombinezon, porządną maskę, chustkę na głowę, żeby ją też trochę ochronić i wziąłem się do pracy.
To wszystko nic nie dało, wieczorem było gorzej niż poprzednim razem. Cała skóra piekła i szczypała, wszędzie krosty i czerwone place popalonej skóry. Więcej się do tego nie zabiorę, choć praca nie jest skończona. Ktoś musi mi pomóc.
Ok, wracam do roboty.
Co to za świństwo musi być, nie szlifuj tego już, ktoś musiał nieźle namieszać... Proponowałabym pressure-gunem, podkładem i nową... Jak to takie ochydztwo to nadal musi dobrze chronić Ci kadłub! POWODZENIA, pozdrowienia dla Was i dużo zdrówka!!! Specialne uściski dla Oli!!!
OdpowiedzUsuńpd
p.s. a jutro mam się widzieć z Kapitanem! Fajnie, że się jednak spiknęliście :)
Niestety za późno. Ponieważ nie znalazłem nikogo do skończenia pracy, dzisiaj, pomimo narzekań, sam ją skończyłem. Teraz siedzę i znowu się drapię :-)
OdpowiedzUsuńPozdrów Jurka koniecznie, ściskamy Was mocno.